Wenecja: Brutalna logika Dzikiego Zachodu

Wenecja 2018: Giganci światowego kina, m.in. bracia Coen i Mike Leigh, mierzą się ze współczesnością poprzez historię.

Aktualizacja: 02.09.2018 22:00 Publikacja: 02.09.2018 17:33

Bracia Ethan (z lewej) i Joel Coen odczarowują w nowym filmie mit amerykańskiego osadnictwa

Bracia Ethan (z lewej) i Joel Coen odczarowują w nowym filmie mit amerykańskiego osadnictwa

Foto: AFP

Świat zmienia się dziś tak szybko, że artyści próbując zrozumieć mechanizmy nim rządzące, coraz częściej sięgają po historyczny kostium.

Nie przypadkiem brytyjski realista Mike Leigh cofnął się o dwa stulecia, by w „Peterloo" przypomnieć wydarzenia w Manchesterze z sierpnia 1819 roku, gdy kawaleria wjechała w nieuzbrojony, całkowicie bezbronny tłum manifestantów domagających się rozszerzenia praw wyborczych. Pokojowy wiec, w którym wzięło udział ok. 60-80 tys. osób, a obok mężczyzn stanęły kobiety z dziećmi – zakończył się masakrą.

Leigh zaproponował dwuipółgodzinną lekcję historii, pokazał pogłębiające się różnice klasowe, narastanie społecznego niezadowolenia, spory polityczne w parlamencie, służalczość miejskich urzędników, zdradę, bezpardonową walkę o kariery. A wreszcie krew na ulicach. Z zapisem politycznych gier na szczycie i zebrań opozycjonistów skontrastował opowieść o prostej rodzinie z Manchesteru i chłopaku, który walczył pod Waterloo, a po powrocie do domu znalazł się w próżni – rozbity przez bitewną traumę, bez pracy i szansy na samodzielne, godne życie. To on stanie się na końcu jedną z ofiar Peterloo. W filmie Mike'a Leigh są dramatyczne sceny, których nie da się zapomnieć. Jest też wielkie ostrzeżenie: gorzka refleksja na temat buty rządzących. Z kolei bracia Coen rozprawiają się z mitami amerykańskiego Dzikiego Zachodu.

— Przez 25 lat pisaliśmy krótkie opowiadania i nie wiedząc co z nimi zrobić, wrzucaliśmy je do szuflady — przyznał na weneckiej konferencji prasowej Joel Coen.

Myśleli o telewizyjnym serialu, ale w końcu zdecydowali, że połączą je w filmie fabularnym. „Ballada o Busterze Scruggsie" składa się z sześciu nowel, z których każda ma własny styl, odrębnych bohaterów, inne plenery. W jednej duch słynnego rewolwerowca, a jednocześnie barda Dzikiego Zachodu unosi się do nieba grając na harfie. W innej w obwoźnym teatrze osobliwości kalekę bez rąk i nóg z zapałem recytującego fragmenty Biblii zastępuje kura z matematycznymi zdolnościami. W jeszcze innej kowboj eskortujący na Zachód kolejne karawany osiedleńców, chce osiąść i założyć rodzinę z osieroconą dziewczyną. W kolejnej odsłonie stary człowiek przekopuje prerię w poszukiwaniu złota. Wszystko razem tworzy niesztampowy obraz, daleki od legendy „W samo południe". I wybrzmiewa współcześnie: jest rewizją historii, ale też refleksją nad chciwością, nietolerancją, przemocą, a nawet masową wyobraźnią i kulturą. Jakby w tych obrazkach z Dzikiego Zachodu Coenowie chcieli szukać przyczyn zapaści dzisiejszego amerykańskiego społeczeństwa.

Jeszcze dalej posunął się w odbrązawianiu amerykańskiego mitu Francuz Jacques Audiard w„Braciach Sisters", swoim pierwszym filmie zrealizowanym za oceanem. Tytułowi bohaterowie są tu płatnymi mordercami, których w kręgi zbrodni wtrąciło życie, nie oszczędzające ich od dzieciństwa. Audiard szuka genezy zła i przewrotnie pokazuje tęsknoty drzemiące na dnie nawet najbardziej zdeprawowanych ludzi.

Bliżej, bo tylko do lat 70. XX wieku cofa się Alfonso Cuaron w „Romie". Meksykański reżyser, który zrobił karierę w Stanach, laureat Oscara za „Grawitację" - podobnie jak jego przyjaciel Paweł Pawlikowski - wrócił do własnego kraju, do korzeni i wspomnień dzieciństwa. W czarno-białym filmie opowiedział o swoim domu i rozwodzie rodziców. Przede wszystkim napisał pełen miłości list do kobiety, która go wychowała – służącej Cleo, pełnej ciepła dziewczyny, która sama przeżyła wielką tragedię. — 90 procent scen tego filmu to obrazy, które wysupłałem z pamięci — przyznaje Cuaron, dodając że zdjęcia robił w miejscach, o których opowiada.

Na ekranie odbija się tu Meksyk z jego społecznymi podziałami, rewolucją toczącą się na ulicy, jednak przede wszystkim „Roma" jest opowieścią o potrzebie miłości, o solidarności kobiet, o smakach, zapachach i kolorach dzieciństwa, które zostają w człowieku na zawsze. Piękne, wzruszające, ponadczasowe kino.

Nie brakuje również na weneckim ekranie mocnych obrazów współczesności. Przywieźli je na Lido m.in. dwaj Francuzi. Oliver Assayas w utrzymanym w stylu Woody'ego Allena „Podwójnym życiu" rysuje portret paryskiej elity intelektualnej – wyzwolonej, tolerancyjnej, ale przecież boleśnie zderzającej się z nowymi trendami kultury: soap-operami, spłaszczającym wszystko Twitterem, umieraniem tradycyjnego rynku książki i głębszej refleksji nad rzeczywistością. Zupełnie inny świat pokazuje David Oelhoffen w „Bliskich wrogach", których akcja toczy się wśród marokańskich gangów narkotykowych, gdzie liczy się dostawa kokainy, wielki pieniądz, a na pewno nie ludzkie życie.

„Weneckie" filmy o różnych obliczach historii i współczesności tworzą niezwykły melanż. Przypominają, że kino to coś więcej niż hollywoodzka rozrywka, ekranizacje komiksów i kolejne części opowieści o chłopcach zbawiających świat.

Barbara Hollender z Wenecji

Świat zmienia się dziś tak szybko, że artyści próbując zrozumieć mechanizmy nim rządzące, coraz częściej sięgają po historyczny kostium.

Nie przypadkiem brytyjski realista Mike Leigh cofnął się o dwa stulecia, by w „Peterloo" przypomnieć wydarzenia w Manchesterze z sierpnia 1819 roku, gdy kawaleria wjechała w nieuzbrojony, całkowicie bezbronny tłum manifestantów domagających się rozszerzenia praw wyborczych. Pokojowy wiec, w którym wzięło udział ok. 60-80 tys. osób, a obok mężczyzn stanęły kobiety z dziećmi – zakończył się masakrą.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” już na Disney+. Film z oscarową Emmą Stone błyskawicznie w internecie
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach