Znakomity japoński reżyser Hirokazu Kore-eda – ubiegłoroczny zdobywca canneńskiej Złotej Palmy za „Złodziejaszków" – i dwie wielkie gwiazdy francuskiego kina: Catherine Deneuve i Juliette Binoche. To oni, wśród błyskających fleszy, oklasków i okrzyków fanów, jako pierwsi weszli do Pałacu Festiwalowego na weneckim Lido. Ich „Prawda" – piękny film o sztuce, ambicjach, prawdzie i fałszu w życiu – zainaugurowała 67. Festiwal Filmowy w Wenecji.
W ostatnich latach dyrektor Alberto Barbera zaczynał festiwal pokazami filmów amerykańskich: „Pomniejszenia" Alexandra Payne'a, „Pierwszego człowieka" i „La La Landu" Damiena Chazelle'a. W ekipach tych produkcji były hollywoodzkie gwiazdy, które zawsze przyciągają uwagę mediów i publiczności.
W tym roku, decydując się na „Prawdę", trafił w dziesiątkę: pokłonił się artystycznej Azji, a jednocześnie uhonorował Europę. I zaprezentował artystyczne przedsięwzięcie, nawiązujące do najlepszych wzorów kina kameralnego, intelektualnego i subtelnego zarazem. „Prawda" zachwyca świetnym scenariuszem i ciętymi, pełnymi niewymuszonego humoru dialogami. Niesie nietuzinkowe spojrzenie na człowieka, rodzinę, zachodnie społeczeństwo.
Dwie wielkie aktorki
To pierwszy film, który Hirokazu Kore-eda zrobił na Zachodzie. W 2003 r. napisał sztukę teatralną, której akcja toczyła się w garderobie teatralnej, podczas ostatniego przedstawienia, w którym ze sceną żegnała się wielka gwiazda. Po latach wrócił do tego tekstu, gdy spotkał Juliette Binoche i gdy okazało się, że może we Francji nakręcić film z nią i z Catherine Deneuve.
– Konsultowałem się z nimi – mówi Hirokazu Kore-eda. – Te rozmowy pomogły mi w napisaniu scenariusza.