„Prawda": Niezwykłe kobiety i ich reżyser

„Prawda" Hirokazu Kore-edy z Japonii to kino europejskie w najlepszym wydaniu i mocne otwarcie festiwalu.

Aktualizacja: 28.08.2019 20:29 Publikacja: 28.08.2019 18:47

Juliette Binoche przyjeżdża taksówką wodną na pokaz „Prawdy” w Wenecji

Juliette Binoche przyjeżdża taksówką wodną na pokaz „Prawdy” w Wenecji

Foto: AFP

Znakomity japoński reżyser Hirokazu Kore-eda – ubiegłoroczny zdobywca canneńskiej Złotej Palmy za „Złodziejaszków" – i dwie wielkie gwiazdy francuskiego kina: Catherine Deneuve i Juliette Binoche. To oni, wśród błyskających fleszy, oklasków i okrzyków fanów, jako pierwsi weszli do Pałacu Festiwalowego na weneckim Lido. Ich „Prawda" – piękny film o sztuce, ambicjach, prawdzie i fałszu w życiu – zainaugurowała 67. Festiwal Filmowy w Wenecji.

W ostatnich latach dyrektor Alberto Barbera zaczynał festiwal pokazami filmów amerykańskich: „Pomniejszenia" Alexandra Payne'a, „Pierwszego człowieka" i „La La Landu" Damiena Chazelle'a. W ekipach tych produkcji były hollywoodzkie gwiazdy, które zawsze przyciągają uwagę mediów i publiczności.

W tym roku, decydując się na „Prawdę", trafił w dziesiątkę: pokłonił się artystycznej Azji, a jednocześnie uhonorował Europę. I zaprezentował artystyczne przedsięwzięcie, nawiązujące do najlepszych wzorów kina kameralnego, intelektualnego i subtelnego zarazem. „Prawda" zachwyca świetnym scenariuszem i ciętymi, pełnymi niewymuszonego humoru dialogami. Niesie nietuzinkowe spojrzenie na człowieka, rodzinę, zachodnie społeczeństwo.

Dwie wielkie aktorki

To pierwszy film, który Hirokazu Kore-eda zrobił na Zachodzie. W 2003 r. napisał sztukę teatralną, której akcja toczyła się w garderobie teatralnej, podczas ostatniego przedstawienia, w którym ze sceną żegnała się wielka gwiazda. Po latach wrócił do tego tekstu, gdy spotkał Juliette Binoche i gdy okazało się, że może we Francji nakręcić film z nią i z Catherine Deneuve.

– Konsultowałem się z nimi – mówi Hirokazu Kore-eda. – Te rozmowy pomogły mi w napisaniu scenariusza.

Przekroczenie kulturowej granicy nie było pewnie dla niego aż tak trudne, jako że w swoich japońskich produkcjach opowiada historie podobne: równie skromne i uniwersalne.

Bohaterka „Prawdy" jest wielką aktorką. Właśnie wyszły jej pamiętniki, Fabienne chodzi w blasku sławy, udziela wywiadów. Z tej okazji z Nowego Jorku przyjeżdża też do Paryża jej córka Lumir, z mężem i dzieckiem. Dwie kobiety, których drogi się rozeszły, muszą się zmierzyć ze sobą – z przeszłością, z dawnymi zadrami, z niedopowiedzeniami, które zbudowały między nimi mur.

– Starałem się podejrzeć, jak moje bohaterki radzą sobie z kłamstwami, dumą, żalami, smutkiem, radościami, przebaczeniem. Zapytać, co sprawia, że rodzina jest rodziną. Prawda czy kłamstwa? I na co się zdecydować, jeśli prawda niesie ból, a kłamstwo – ukojenie? Te pytania stale zadaję w swoich filmach. I mam nadzieję, że każdy widz sam znajdzie na nie własną odpowiedź – mówił w Wenecji Hirokazu Kore-eda.

Ale poza opowieścią o relacjach matki i córki jest w tym filmie coś więcej: portret wielkiej aktorki, refleksja na temat sztuki i ceny, jaką nierzadko trzeba zapłacić za jej uprawianie. Są też rany zostające w człowieku, wypierane ze świadomości, a tkwiące w zakamarkach pamięci i czasem boleśnie wracające.

Prawdziwe postaci

„Prawda" ani przez chwilę nie nuży. Tu nie tylko matka i córka, ale każda postać jest konsekwentnie, prawdziwie narysowana. Taki jest mąż Lunir – amerykański aktor drugorzędnych seriali, a także wspaniała, inteligentna, mała wnuczka Fabienne, czy wierny menadżer gwiazdy oraz aktorka spotkana na planie filmu, wywołująca w niej wspomnienie o koleżance, której kiedyś nieuczciwie zabrała rolę. Dzięki nim Kore-eda bardzo wiele mówi o zachodniej kulturze, mentalności, obyczajowości.

Aktorki, dla których Kore-eda zrobił film we Francji, dają tu popis zawodowego kunsztu, tworząc wspaniałe i bardzo złożone kreacje.

– Od lat chciałam spotkać się na planie z Hirokazu Kore-edą – powiedziała na konferencji prasowej Juliette Binoche. – Od wczesnych lat też myślałam, że może pewnego dnia wystąpię u boku Catherine Deneuve, która jest dla mnie symbolem kobiecości. Ten film spełnił moje marzenia.

Różne języki, wspólna wizja

Catherine Deneuve z kolei przyznała, że zawsze dużo z siebie wkłada w swoje role, i szczerze dodała: – Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy jestem do mojej bohaterki podobna. Grając ją, miałam wrażenie, że to make-up. Ale też jestem aktorką, matką. Świetnie więc ją rozumiem.

W trudnych czasach, wśród narastających w wielu społeczeństwach podziałów nowy film Kore-edy niesie nadzieję, pokazuje, że możemy się nawzajem szanować.

– Podczas zdjęć Ethan Hawke powiedział mi, że nie chodzi o to, by mówić tym samym językiem. Chodzi o to, by mieć tę samą wizję sztuki i człowieka – przyznaje reżyser.

Japoński twórca, kręcąc film w Paryżu, w przeciwieństwie do Woody'ego Allena czy Tajwańczyka Hou Hsiao-hsiena, nie zrobił pocztówki tego miasta. Opowiedział o ludziach i ich świecie. Bardzo prawdziwie. Tak, jakby wyssał europejską kulturę z mlekiem matki, jakby się w niej wychował, oddychał nią przez całe życie. Czy to on jest fenomenem czy może w gruncie rzeczy wszyscy – w naszych uczuciach, dążeniach, nadziejach, ambicjach, rozczarowaniach – jesteśmy do siebie tak bardzo podobni?

Silna konkurencja w Wenecji

„Prawda" nie jest jedynym walczącym w tym roku o Złotego Lwa filmem, którego twórcy skupiają uwagę na skomplikowanych relacjach rodzinnych. Poah Baumbach w „Mariage Story" śledzi rozwód pary nowojorczyków – reżysera i aktorki, kiedyś zakochanych, a dziś walczących o prawo do opieki nad synem. Australijka Shanon Murphy w „Babyteeth" opowiada o dziewczynie, która ma nawrót choroby nowotworowej, ale walczy z rodzicami o prawo do życia według własnych pragnień. W człowieczą historię wpisuje się wspaniały szwedzki reżyser Roy Andersson, który do swojej trylogii o kondycji człowieka dopisuje czwarty rozdział (postscriptum?) filmem „About Endlessness". Filmowcy przede wszystkim jednak z uwagą śledzą niepokoje dzisiejszego świata. Steven Soderbergh w zrealizowanym dla Netflixa filmie „The Laundromat" („Pralnia") wraca do afery Panama Papers, gdy z działającej w Panamie kancelarii podatkowej Mossack Fonseca wyciekły poufne dokumenty z lat 1970–2016 z tzw. rajów podatkowych. Będą też w konkursie filmy Franka Maresco i Maria Martone o mafii. To temat dla Włochów wciąż ogromnie ważny. Haifaa Al Mansour – reżyserka i feministyczna działaczka – pokaże „The Perfect Candidate" o kobiecie, która w Arabii Saudyjskiej ubiega się w wyborach o stanowisko w miejskich władzach. Artyści próbują zrozumieć dzień dzisiejszy, przyglądając się przeszłości. Uczestnicy festiwalu jako pierwsi będą mieli szansę obejrzeć film Romana Polańskiego „Oficer i szpieg" o aferze Dreyfusa. To powrót tego artysty do współpracy z Richardem Harrisem. O Złotego Lwa będzie też walczył „Malowany ptak" Vaclava Marhoula zrealizowany na podstawie powieści Jerzego Kosińskiego. A w „Wasp Network" Oliver Assayas opowiada, jak w latach 80. i 90. Kubańczycy postanowili rozpracować powstałą na Florydzie organizację odpowiedzialną za ataki zbrojne przeprowadzane w hotelach na Kubie. Zapowiada się więc bardzo ciekawy festiwal. —bh

Znakomity japoński reżyser Hirokazu Kore-eda – ubiegłoroczny zdobywca canneńskiej Złotej Palmy za „Złodziejaszków" – i dwie wielkie gwiazdy francuskiego kina: Catherine Deneuve i Juliette Binoche. To oni, wśród błyskających fleszy, oklasków i okrzyków fanów, jako pierwsi weszli do Pałacu Festiwalowego na weneckim Lido. Ich „Prawda" – piękny film o sztuce, ambicjach, prawdzie i fałszu w życiu – zainaugurowała 67. Festiwal Filmowy w Wenecji.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Film
„Biedne istoty” już na Disney+. Film z oscarową Emmą Stone błyskawicznie w internecie
Film
Dżentelmeni czyli mocny sojusz dżungli i zoo
Film
Konkurs Główny „Wytyczanie Drogi” Mastercard OFF CAMERA 2024 – znamy pierwsze filmy
Film
„Pamięć” Michela Franco. Ludzie, którzy chcą zapomnieć ból
Film
Na co do kina w weekend? Trzy filmy o skomplikowanych uczuciach