Reklama
Rozwiń
Reklama

Berlin i Hamburg, jakich nie znamy

Hitowy Przegląd Kina Niemieckiego rusza już w piątek.

Publikacja: 20.01.2021 19:41

„Berlin Alexanderplatz”. Burhan Qurbani, syn emigrantów z Afganistanu, przeniósł klasyczną powieść d

„Berlin Alexanderplatz”. Burhan Qurbani, syn emigrantów z Afganistanu, przeniósł klasyczną powieść do współczesności

Foto: materiały prasowe

Kino niemieckie kojarzy się z nazwiskami Wernera Herzoga, Rainera Wernera Fassbindera, Wima Wendersa, Volkera Schloendorffa. Ale wciąż dołącza do nich wielu reżyserów młodszego pokolenia, także ze środowisk emigranckich. Florian Henckel von Donnersmarck, Oliver Hirschbiegel, Andreas Dresen, Caroline Link, Philip Groening, Christian Petzold czy Fatih Akin i Burhan Qurbani to dziś ważne postaci światowego kina. A wciąż pojawiają się nowi twórcy. Warto ich twórczość obserwować, również podczas corocznych przeglądów filmów niemieckich.

Klasyka inaczej

W tym roku, gdy kina są zamknięte, przeniesiona do sieci impreza ma szczególne znaczenie. To jedyna szansa, by obejrzeć ważne filmy, również te, które były w ubiegłym roku w konkursie festiwalu berlińskiego, ale przez pandemię dotąd nie weszły na polskie ekrany. To przede wszystkim „Berlin Alexanderplatz". Burhan Qurbani, syn emigrantów z Afganistanu, przeniósł akcję klasycznej powieści Alfreda Doblina z lat 20. XX wieku do współczesności.

Literackiego bohatera, drobnego przestępcę Franza Biberkopfa, zastąpił w jego filmie uchodźca z Afryki. Ta nowa wersja „Berlin Alexanderplatz" – całkowicie różna od 14-odcinkowego, wiernego książce i erze weimarskiej serialu Fassbindera z 1980 roku – stała się opowieścią o dzisiejszych wykluczonych. O obcości, próbie odzyskania własnej godności i zbudowania życia w nieprzyjaznym świecie. Qurbani pokazuje też twarz Berlina szarą i groźną, jakiej nie widzą turyści fotografujący się pod Bramą Brandenburską czy przy ZOO w Tiergaten.

Z głównego konkursu Berlinale 2020 do program przeglądu trafił też film „Undine". Ondyny w nordyckiej mitologii były boginkami mieszkającymi w jeziorach i rzekach. Łączyła się z nimi legenda surowej zemsty na niewiernych kochankach. Do tych motywów powrócił Christian Petzold. Bohaterką jego filmu jest młoda przewodniczka pracująca w berlińskim muzeum historycznym. Gdy ukochany mężczyzna zostawia ją dla innej kobiety, Undine jak mityczne boginki poprzysięga mu zem-stę. Śmierć. Miłosny dramat Petzold utopił w lekko bajkowej atmosferze, pokazał, jak niedaleko jest od miłości do rozpaczy, jednocześnie tworząc na ekranie portret miasta.

„Undine" nie przekona wszystkich widzów, ja sama – choć cenię inne filmy Petzolda, m.in. „Barbarę" czy „Tranzyt" – nie kupuję jego formuły. Ale nowy obraz Petzolda ma sporo zwolenników. Dostał nominację do Europejskiej Nagrody Filmowej, a rzeczywiście ciekawa jest zdobywczyni zarówno tej statuetki, jak i Srebrnego Niedźwiedzia berlińskiego za kreację aktorską – odtwórczyni tytułowej roli Paula Beer.

Reklama
Reklama

Dobrą markę mają niemieckie filmy kręcone przez emigrantów. W czasie przeglądu, poza dziełem Qurbaniego, będzie też można obejrzeć film innego tureckiego twórcy Hüseyina Tabaka, który w „Gipsy Queen" przedstawia historię Romki, byłej mistrzyni boksu, walczącej o przetrwanie we współczesnym Hamburgu.

„Lekcja niemieckiego" to ekranizacja bestsellerowej książki Sigfrieda Lenza, niemieckiego pisarza urodzonego w Ełku. Choć historia toczy się w nazistowskich Niemczech, jej tematyka – uwikłania sztuki i polityki – jest wciąż niebezpiecznie aktualna. To opowieść o policjancie, który otrzymuje rozkaz inwigilowania i powstrzymania od malowania artysty uprawiającego „zdegenerowaną" sztukę ekspresjonistyczną. W to zadanie usiłuje wciągnąć syna.

W „Lekcji niemieckiego" polityka wdziera się w życie zwyczajnych ludzi. Z kolei reżyser Johannes Naber podgląda wielkie współczesne machinacje i tajemnice ludzi władzy. W „Kryptonimie Curveball" rekonstruuje poszukiwania broni biologicznej w Iraku, której zastosowanie może wywołać skutki niepokojąco przypominające zakażenie koronawirusem.

Względność czasu

Z przeciwległego bieguna kina jest „Mój koniec. Twój początek", niemiecko-japońskiej reżyserki Mariko Minoguchi. To historia dwojga ludzi, którzy spotykają się pewnego deszczowego dnia w metrze. Przypadek? Minoguchi opowiada o względności czasu.

Z kolei Jan-Ole Gerster w kameralnym obrazie „Lara" obserwuje relacje między matką i wkraczającym w dorosłość synem, rozpoczynającym właśnie artystyczną karierę pianisty i kompozytora.

W przeglądzie znajdzie się też dokument „Schlingensief" zrealizowany przez montażystkę (m.in. „Undine") Bettinę Böhler, poświęcony zmarłemu dziesięć lat temu Christophowi Schlingensiefowi, reżyserowi filmów eksperymentalnych i wagnerowskich inscenizacji.

Reklama
Reklama

Pokazy Tygodnia Filmu Niemieckiego odbędą się na platformie MOJEeKINO.PL.

Od 22 stycznia codziennie będzie dostępny inny tytuł od godz. 19.00 przez 72 godziny. Koszt biletu 15 zł, karnet 80 zł.

Film
Guillermo del Toro: Wszyscy są choć trochę dobrzy
Film
Bez tego serialu nie byłoby „1670”. Rusza „The Office PL 5” z Joanną Kulig
Patronat Rzeczpospolitej
BNP Paribas Warsaw SerialCon 2025: Oficjalnie ZNAMY NOMINACJE! To oni powalczą o tytuł Najlepszego Polskiego Serialu Roku!
Film
„Bugonia”, nowy film Yorgosa Lanthimosa. Na granicy prawdy i chorej wyobraźni
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Film
Agata Turkot o przemocy domowej: Nie zdawałam sobie sprawy, jak olbrzymia jest skala problemu
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama