Malarz, który wielbił kobiety

Człowiek wielu talentów, z których najwięcej oddał teatrowi i malarstwu. 10 lutego mija setna rocznica urodzin Kazimierza Mikulskiego.

Publikacja: 09.02.2018 17:00

Malarz, który wielbił kobiety

Foto: materiały prasowe

W lipcu minie kolejna – 20 lat od dnia śmierci tego artysty. Był Krakusem z urodzenia i wyboru – tam wiódł bogate życie artystyczne, znany w tamtejszym środowisku jako „Balzak”.

Przed wybuchem II wojny światowej, w 1938 roku rozpoczął studia w krakowskiej ASP, które po zlikwidowaniu uczelni w czasie okupacji kontynuował w Kunstgewerbeschule. 

– Był też krótki okres po szkole, gdy zafascynowany teatrem zamierzałem zostać aktorem – mówił w wywiadzie Kazimierz Mikulski.

Po skończeniu wojny ukończył Studio Teatralne przy krakowskim Starym Teatrze.

– Był szalenie lubiany – opowiadała po latach Marta Stebnicka. – Milczek. Niekonfliktowy, ale uparty potwornie. Mieliśmy wtedy tych samych mistrzów, tych samych idoli aktorów. 

Przez dwa sezony grał, ale i malował.

– Wiedziałem oczywiście, że raczej będę malarzem – mówił po latach Mikulski.

Mieszkał na Basztowej.

- Były tam zasłonięte okna i jakiś brunatny ton w pokoju – wspomina Janina Kraupe, malarka. – To mieszkanie kojarzyło mi się później z jego obrazami, które miały klimat zamknięcia. Widać było jak szuka schronienia w wewnętrznym świecie. Dopiero powoli jego sztuka oczyszczała się z ciężaru wojny.

Kiedy poznał Zofię i Władysława Jaremów, którzy zaproponowali mu współpracę z Teatrem Lalki i Maski Groteska – został tam scenografem, by nie tracić kontaktu z teatrem. W 1949 roku jego nazwisko pojawiło się na afiszu teatru. Z czasem wyspecjalizował się w robieniu bardzo przemyślanych ogromnych masek charakteryzujących postaci. Stawiały aktorom nowe wymagania. To była furtka do wolności w socrealistycznym czasie ograniczeń.

– Kolor z nieba moich obrazów przechodził na horyzont sceny – konstatował Mikulski.

Był autorem projektów do kilkudziesięciu przedstawień, w tym także Mrożka, Różewicza. Widzowie dowiedzą się jak przebiegało realizowanie projektów w teatralnej pracowni i kto w nim uczestniczył.

– W początkowym okresie moje obrazy miały charakter teatralności – opowiada w filmie Mikulski.

Był członkiem stowarzyszenia artystycznego - II Grupa Krakowska pod egidą Tadeusza Kantora. Z tym artystą współtworzył także słynny teatr Cricot 2. 

Nie bardzo lubił wystawy i o nie zabiegał o nie mimo, że publiczność na nie czekała. Wszystkie rodzinne uroczystości dokumentował pamiątkowymi, narysowanymi przez siebie kartkami, które wysyłał bliskim.

– Kochał, wielbił kobiety – wspomina Maria Zającówna–Radwan opowiadając o wizytach w maleńkiej garsonierze Mikulskiego na Floriańskiej w latach 50. – Ochoczo przyjęłam do wiadomości, że jestem muzą wielkiego malarza. 

O malarstwie Mikulskiego i dziewięciu jego obrazach znajdujących się we wrocławskim Pawilonie Czterech Kopuł opowiada Anna Chmielarz, historyk sztuki.

Film przypomina także Mikulskiego poetę, ilustratora, twórcę filmów animowanych, które opracowywał plastycznie.

Dokument „Kazimierz Mikulski - na granicy snu i groteski” w reżyserii Marii Guzy zostanie wyemitowany w sobotę 10 lutego o 12.50 w TVP Kultura.

W lipcu minie kolejna – 20 lat od dnia śmierci tego artysty. Był Krakusem z urodzenia i wyboru – tam wiódł bogate życie artystyczne, znany w tamtejszym środowisku jako „Balzak”.

Przed wybuchem II wojny światowej, w 1938 roku rozpoczął studia w krakowskiej ASP, które po zlikwidowaniu uczelni w czasie okupacji kontynuował w Kunstgewerbeschule. 

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
„Back To Black” wybiela mrok życia Amy Winehouse
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
Rosja prześladuje jak za Stalina, a Moskwa płonie w „Mistrzu i Małgorzacie”
Film
17. Mastercard OFF CAMERA: Nominacje – Najlepsza Aktorka, Aktor i Mastercard Rising Star
Film
Zbrojmistrzyni w filmie "Rust" skazana na 18 miesięcy więzienia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Film
„Perfect Days” i "Anselm" w kinach. Wim Wenders uczy nas spokoju