Czym jest Wigilia, którą właśnie obchodzimy? Łacina poucza, że czuwaniem, oczekiwaniem na coś. W liturgii wigilią nie jest jedynie dzień dzisiejszy, ale każdy czas poprzedzający oczekiwane święto. Nawet sobotni wieczór jest wigilią niedzieli. W żydowskiej rachubie czasu doba zaczyna się wieczorem i echo tego przekonania pozostało też w chrześcijaństwie. Ale przecież nie sposób oczekiwać wydarzenia, o którym nic się nie wie.

Pastuszkowie poszli spać jak każdego wieczora, dopiero anioł wyrwał ich ze snu. Trzech króli doprowadziła na miejsce posłana im gwiazda. Król Herod nie miał zamiaru zabijać nowo narodzonych chłopców, dopiero ta niespodziewana pielgrzymka uświadomiła mu zagrożenie. Podobnie my – ludzie XXI w. – nie mamy pojęcia, co kryje się za zasłoną czasu, co przerazi nas lub uwzniośli już za parę godzin lub dni. Więc – choć podszyci niepokojem – zasypiamy bezmyślnie jak betlejemscy pasterze, ale do nas nie przybędzie anioł. A gdyby przyszedł, nie zostanie wysłuchany, zagłuszy go jazgot telewizji i hejt internetu.

W dawnych czasach nie istniało pojęcie postępu. Nieznane jutro niosło tylko strachy i niebezpieczeństwa; jeśli zdarzyło się coś dobrego, to bardzo dawno w „złotym wieku", albo w raju. Jeśli można spodziewać się poprawy, to tylko przez zbawienie. Dopiero ostatnie dwa stulecia wyleczyły nas z tej trwogi: ludzkość wymyśliła rosnący dochód narodowy, powszechny dobrobyt i techniczne ułatwienia życia. Dla entuzjasty postępu każdy dzień jest radosną wigilią, bo jutro przyniesie nowe zabawki, które pojutrze odrzucimy dla jeszcze wymyślniejszych. Ale w ostatnich latach odżywa zapomniana już groza: katastrofa klimatyczna, zatrucie przyrody, wyczerpanie bogactw, wściekły populizm. Nawet dochód narodowy per capita nie okazuje się szczęściodajny, a dobrobyt jest mirażem zza szyby supermarketu. Jeśli warto czuwać, to tylko po to, aby uderzyć na trwogę.

Ale właśnie w tamtej epoce powszechnego lęku przed jutrem wydarzyły się przez nikogo nieprzewidziane Narodziny i one odmieniły świat. Więc może my, ludzie XXI w., jeszcze doczekamy się swojej Wigilii?