Orężem walki będą nowe podatki, którymi mieliby zostać obłożeni najbogatsi, i nowe regulacje prawne. Jak bowiem powszechnie wiadomo, niechęć do wysokich podatków jest „populistyczna". I jeszcze w dodatku ci „prawicowi populiści" podjudzający lud do protestów są inspirowani przez „ruskie trolle"! Przecież nikt, kto nie został zmanipulowany fake newsami, nie protestowałby przeciwko podwyższaniu podatków. Nieprawdaż?

Gdy wytknięto Piketty'emu rażące błędy w jego naukowej rzekomo rozprawie „Marks 2.0", wziął się do tego, co od początku uprawiał, czyli do polityki. Przygotował „Le Manifeste" – traktat demokratyzacji ekonomiczno-społecznego rządu Unii Europejskiej.

Plan jest prosty. Po pierwsze, ma powstać rząd UE. Po drugie, ma on wprowadzić odgórnie nowe podatki – wysokie progresywne podatki dochodowe i majątkowe. Opodatkowane będą szczególnie dochody powyżej 100 tys. euro i majątek od wartości 1 mln euro. Jak ktoś kiedyś zgromadził majątek, a aktualnie nie ma wysokiego dochodu, bo tak sobie zaplanował życie – będzie pomału wywłaszczany. Jako że budżet Unii ma zostać zwiększony do 800 mld euro – czyli czterokrotnie – a bogatych jest niedużo, to ich wywłaszczenie nie wystarczy. Będzie więc też podatek nałożony na biednych. Oczywiście nie będzie bezpośredni – żeby się biedni nie zorientowali. To będzie podatek „od brudnego węgla". Biedni zapłacą zatem więcej za energię elektryczną. Winę za podwyżki zrzuci się pewnie na „kapitalistów". I może biednym da się jakieś dopłaty. Polski rząd już przeciera na tym polu szlaki – będziemy więc unijnym liderem, jak zapowiadał prezes Kaczyński, który, notabene, swego czasu bardzo chwalił Piketty'ego.

Podatki zostaną przeznaczone na „rozwój innowacyjnych badań", głównie na „wsparcie ekologicznych form produkowania energii". Przyda się na pewno wsparcie badań nad nierównościami i „innowacyjnymi" sposobami walki z nimi oraz, być może, producentom „wierzby energetycznej", bo takie wnioski inwestycyjne jeszcze niedawno były składane. Będzie też „pomoc krajom dotkniętym kryzysem migracyjnym" – czyli tym, które najbardziej odczuły skutki „innowacyjnej" polityki niekontrolowanej migracji. Bo – jak mawiał Kisiel – socjalizm to ustrój rozwiązujący problemy, które sam tworzy.

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI