Socjaliści, nie urządzajcie mi życia

Ciągle ktoś chce mi urządzać życie. Ostatnio rowerzyści. Przeczytałem niedawno manifest, którego autor „nie znosi SUV-ów", ale „lubi za to rowery". Rowery, które są „elementem wspólnoty ludzi dążących do równości" czy „znakiem niezgody młodego pokolenia na ten typ kapitalizmu i społeczeństwa, które ukształtowały się u nas w ciągu ostatnich dziesięcioleci" i „sprzeciwem wobec bezwzględnego, neoliberalnego »kapitalizmu wyczynowego«".

Aktualizacja: 07.02.2018 09:08 Publikacja: 07.02.2018 08:42

Socjaliści, nie urządzajcie mi życia

Foto: shutterstock

Ja rowery też lubię. Różnica między nami jest taka, że lubię także SUV-y. Nie aspiruję już do „młodego pokolenia" i z każdym rokiem moja chęć do pedałowania, zwłaszcza zimą albo kiedy pada deszcz, maleje. Owszem, niektórzy kupują SUV-y, by jak twierdzą ich przeciwnicy, „zakomunikować innym swoją zamożność oraz wolę dominacji". I nigdy nie zjeżdżają z asfaltu. Ale niektórzy zjeżdżają. Bo niektóre SUV-y mają mechanizm różnicowy. Pozwala on pojechać tam, gdzie się chce, którędy się chce. To daje większą wolność. I dlatego to SUV-y są dla „ludzi dążących do równości" symbolem zła większym niż ferrari, lamborghini czy maserati, które przecież kosztują znacznie więcej.

Obserwując profile niektórych „rowerzystów", można było zauważyć, że bardzo przeszkadzają im też himalaiści, którzy egoistycznie lezą zimą w góry, nie wiadomo po co. A dla wielu tych, którzy nie jeżdżą w terenie, bardziej od „dominacji" liczy się komfort i – o paradoksie – bezpieczeństwo.

Prosta obserwacja pokazuje, że za kierownicą SUV-ów widzimy często kobiety. Zwłaszcza te, które korzystają z programu 500+, bo mają więcej niż jedno dziecko. Najlepszą poduszką powietrzną jest przecież „powietrze" między blachą samochodu a fotelem dziecka. Nie chodzi więc wcale „o ego, którego samochód ma być manifestacją" – jak twierdzą zwolennicy przesadzenia wszystkich na rowery lub do komunikacji miejskiej.

Ale przecież zdolność rozpoznawania rzeczywistości przez socjalistów zawsze szwankowała, bez względu na to, czy chcieli – jak kiedyś – pozbawić nas własności fabryk i ziemi czy – jak teraz – dużych samochodów. Bo socjalizm to generalnie wspaniały ustrój, tyle tylko, że sprzeczny z prawdziwą naturą człowieka. A wychodzący z socjalizmu w 1989 roku ludzie najbardziej pragnęli mieć dom, furę i komórę. Komórę mają już wszyscy, czasem nawet kilka. Fury jeszcze nie. A ci, którzy już mają, chcą mieć lepszą.

Przeciwnicy samochodów wyraźnie zaktywizowali się zaraz po tym, gdy przeciwnikom futer udało się przekonać Jarosława Kaczyńskiego do wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt futerkowych, dzięki odwołaniu się do „argumentu kota". Na szczęście Jarosław Kaczyński nie jeździ na rowerze. ©?

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

Ja rowery też lubię. Różnica między nami jest taka, że lubię także SUV-y. Nie aspiruję już do „młodego pokolenia" i z każdym rokiem moja chęć do pedałowania, zwłaszcza zimą albo kiedy pada deszcz, maleje. Owszem, niektórzy kupują SUV-y, by jak twierdzą ich przeciwnicy, „zakomunikować innym swoją zamożność oraz wolę dominacji". I nigdy nie zjeżdżają z asfaltu. Ale niektórzy zjeżdżają. Bo niektóre SUV-y mają mechanizm różnicowy. Pozwala on pojechać tam, gdzie się chce, którędy się chce. To daje większą wolność. I dlatego to SUV-y są dla „ludzi dążących do równości" symbolem zła większym niż ferrari, lamborghini czy maserati, które przecież kosztują znacznie więcej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację