Reklama

Jan Zielonka: Politycy i lekarze

Nasze obecne życie jest coraz bardziej w rękach lekarzy. Czy jest to powód do radości? Nie jestem pewien.

Publikacja: 14.04.2020 21:00

Jan Zielonka: Politycy i lekarze

Foto: Fotorzepa/ Jakub Mikulski

Nowe regulacje dotyczące granic i kwarantanny są pisane pod dyktando lekarzy. O przyszłości naszych szkół i fabryk zdecydują nie tyle politycy, ile lekarze. W Polsce więcej osób ufa doktorowi Szumowskiemu niż prezesowi z Nowogrodzkiej, a w Ameryce doktorowi Fauciemu niż prezydentowi z Białego Domu.

Zacznijmy od sprawy podstawowej: w demokracji chcemy by ci, którzy podejmują ważne decyzje byli wybierani i odpowiedzialni przed narodem. Ta zasada dotyczy polityków, a nie lekarzy. Lekarze mają skłonność do sprowadzania wielu skomplikowanych problemów społeczno-gospodarczych do kwestii medycznych. Jednak czas i zasięg kwarantanny ma ogromne konsekwencje społeczne, gospodarcze i kulturowe. Zamknięte są nie tylko fabryki, lecz także teatry, stadiony i szkoły. Nasze życie rodzinne stanęło na głowie. Kto powinien zrobić rachunek strat i kosztów na wszystkich tych płaszczyznach i za swe decyzje ponieść odpowiedzialność?

Ktoś mi słusznie powie, że ludzkiego życia nie można przeliczyć na pieniądze. Problem w tym, że lekarze mają różne pomysły na ochronę ludzkiego życia. To wynika z ich odmiennych specjalizacji: wirolog ma inną perspektywę niż specjalista od administracji służby zdrowia. Różnice zdań są też wynikiem konkurujących medycznych teorii, jak ta o potrzebie odporności stada – szczególnie popularna w Wielkiej Brytanii i Szwecji. Ponieważ dane empiryczne o wirusie są jeszcze szczątkowe, teorie medyczne często przypominają akademickie spekulacje. Kto powinien zdecydować, jaką teorię na temat ratowania naszego życia przekształcić w obowiązujące prawo?

Lekarze podejmujący decyzje polityczne mogą mieć konflikt interesów. Wielu z nich ma bliskie związki z firmami ubezpieczeniowymi czy farmakologicznymi. Wielu z nich zawdzięcza swoją pozycję politykom i partiom. Eksperci w kręgach władzy i ci przy władzy potrzebują siebie nawzajem. Lekarze legitymizują trudne decyzje polityczne i ich koszty, a w zamian stają się częścią systemu władzy. Czy minister Szumowski jest dziś politykiem czy lekarzem? Lekarze, tak jak politycy, potrafią być stronniczy. Czasem ciężko odróżnić medyczną ekspertyzę od politycznej propagandy.

Reklama
Reklama

W obecnych czasach trudno o poważną debatę w parlamencie, a co dopiero o szeroką dyskusję publiczną. Jednak decyzje, które podejmuje rząd, zmieniają bieg historii i trzeba się im dobrze przyglądać, bo nie jest tak, że wszyscy zapłacą tę samą cenę za skutki pandemii. Oczywiście trzeba słuchać lekarzy, lecz argumenty medyczne nie powinny zamrozić demokracji nawet w czasach powszechnej kwarantanny. To nie oznacza, że mamy mieć wybory w maju, bo pomysł ten ma mało wspólnego i z medycyną, i z demokracją.

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama