To nic, że wciąż zachorowanie na raka dla wielu Polaków oznacza wyrok, że do wielu procedur medycznych powszechnych na Zachodzie nie mamy dostępu. To nic, że Polacy jak wyjeżdżali z kraju, tak wyjeżdżają, szukać szczęścia na „zepsutym” Zachodzie.
Patrzymy z wyższością na Amerykanów, którzy nie radzą sobie z farmami trolli w internecie, i Brytyjczyków, którym obca propaganda próbowała ustawić wynik referendum, ale zapominamy, że przez kilka lat nie udało się ustalić genezy afery, która polegała na podsłuchiwaniu przy jednym stoliku w jednej restauracji grupy najważniejszych osób w państwie. Już nawet nikt nie próbuje badać i dociekać, co jeszcze zawierają czyjeś (pytanie: czyje?) piwniczki z nagraniami i kompromatami.