Inspekcja Handlowa skontrolowała suplementy diety. Zastrzeżenia do co piątego produktu

Inspekcja Handlowa wzięła pod lupę suplementy diety. Sprawdzała, jak są oznakowane, czy producenci nie wprowadzają konsumentów w błąd i czy zgłosili suplementy do Głównego Inspektora Sanitarnego. Kontrolerzy mieli zarzuty do 89 partii produktów. To 20 proc. sprawdzonych produktów.

Aktualizacja: 17.01.2018 11:47 Publikacja: 17.01.2018 11:26

Inspekcja Handlowa skontrolowała suplementy diety. Zastrzeżenia do co piątego produktu

Foto: Bloomberg

Inspekcja Handlowa zwracała szczególną uwagę na to, czy informacje na opakowaniach lub stronach internetowych nie wprowadzają konsumentów w błąd co do właściwości produktów. Kontrolę przeprowadzono w II kwartale 2017 r. u 80 przedsiębiorców z całej Polski, w pierwszej kolejności tych, na których były skargi. Inspektorzy sprawdzali sklepy, głównie specjalistyczne, oraz sprzedaż przez internet.

IH skontrolowała 443 partie suplementów diety o łącznej wartości 60,2 tys. zł. Zakwestionowała 89 z nich, czyli 20 proc. To mniej niż w 2016 r., gdy nieprawidłowości wyniosły prawie 30 proc. Najwięcej zastrzeżeń wzbudziło oznakowanie. Kontrolerzy wykryli takie błędy, jak: brak informacji po polsku (głównie przy odżywkach dla sportowców), brak wykazu składników, brak zalecanej porcji dziennego spożycia, brak niezbędnych ostrzeżeń. Były też uchybienia przy sprzedaży internetowej. Na stronie nie podawano np. nazwy producenta czy informacji o warunkach przechowywania.

W jednym z przypadków, jakie opisuje Inspekcja Handlowa, na stronie internetowej widniały informacje, które bezprawnie odwoływały się do leczenia chorób, np. „wspomaga leczenie schorzeń wątroby”. W innym producent podawał oświadczenia zdrowotne, których nie ma w wykazie dopuszczalnych dla żywności, np. „ekstrakt z zielonej herbaty, który wspomaga termogenezę”.

Inspekcja Handlowa zwróciła też uwagę na to, że na produktach z kofeiną nie było ostrzeżenia: „Nie zaleca się stosowania u dzieci i kobiet w ciąży”. Z kolei przy suplemencie z barwnikiem tartrazyny zabrakło informacji, że może mieć ona „szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci”.

79 próbek suplementów przeszło badanie w laboratoriach. Inspektorzy zakwestionowali 9 z nich (11,4 proc.). Powody? Producenci zawyżali na opakowaniach zawartość witamin i minerałów, a zaniżali ilość soli. Kontrolerzy znaleźli też w suplemencie ziołowym niedeklarowany składnik – kwas sorbowy i jego sole.

Inspektorzy sprawdzali również daty ważności. W 4 sklepach odkryli 9 partii przeterminowanych produktów. Poza tym kontrolowali, czy producenci zawiadamiają Głównego Inspektora Sanitarnego o nowych suplementach. Nieprawidłowości były w 16 przypadkach.

Po kontroli przedsiębiorcy wycofali z rynku suplementy, które nie spełniały wymagań. IH wydała 6 decyzji o karach pieniężnych za niewłaściwe oznakowanie, nałożyła 6 mandatów karnych i wysłała 54 zawiadomień do organów nadzoru sanitarnego.

Inspekcja Handlowa przypomina, że na etykiecie suplementu diety powinno znaleźć się określenie, że jest to „suplement diety”. Powinny być wymienione nazwy kategorii składników odżywczych lub wskazane ich właściwości. Musi być informacja o wielkości porcji zalecanej do spożycia w ciągu dnia i ostrzeżenie, aby jej nie przekraczać. Na etykiecie musi być też informacja, że suplement nie zastąpi zróżnicowanej diety oraz ostrzeżenie, że preparat należy przechowywać tak, aby nie dostały się do niego dzieci.

Inspekcja Handlowa zwracała szczególną uwagę na to, czy informacje na opakowaniach lub stronach internetowych nie wprowadzają konsumentów w błąd co do właściwości produktów. Kontrolę przeprowadzono w II kwartale 2017 r. u 80 przedsiębiorców z całej Polski, w pierwszej kolejności tych, na których były skargi. Inspektorzy sprawdzali sklepy, głównie specjalistyczne, oraz sprzedaż przez internet.

IH skontrolowała 443 partie suplementów diety o łącznej wartości 60,2 tys. zł. Zakwestionowała 89 z nich, czyli 20 proc. To mniej niż w 2016 r., gdy nieprawidłowości wyniosły prawie 30 proc. Najwięcej zastrzeżeń wzbudziło oznakowanie. Kontrolerzy wykryli takie błędy, jak: brak informacji po polsku (głównie przy odżywkach dla sportowców), brak wykazu składników, brak zalecanej porcji dziennego spożycia, brak niezbędnych ostrzeżeń. Były też uchybienia przy sprzedaży internetowej. Na stronie nie podawano np. nazwy producenta czy informacji o warunkach przechowywania.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje
Biznes
Majówka 2024 z zaciśniętym pasem. Większość Polaków zostanie w domu
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób