Evgenij Kirichenko: Walcząc o ukraińskie ręce do pracy

Ukraina i Polska chcą rozwiązać problem niedoboru siły roboczej i demografii. Jednak główny zasób dla obu krajów jest ten sam – ukraińscy migranci zarobkowi.

Aktualizacja: 24.10.2020 08:02 Publikacja: 24.10.2020 07:00

Evgenij Kirichenko: Walcząc o ukraińskie ręce do pracy

Foto: Bloomberg

W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Ukrainy powstał projekt ustawy, która ma zezwalać Ukraińcom na posiadanie podwójnego obywatelstwa. Wdrażanych jest szereg innych inicjatyw, które mają zatrzymać Ukraińców w ojczyźnie. Jednocześnie polski rząd pracuje nad zapisem ułatwiającym osiedlanie się w Polsce potomkom mieszkańców I i II Rzeczpospolitej, którzy niekoniecznie są etnicznymi Polakami. Przyjęcie tych inicjatyw legislacyjnych może postawić Ukraińców przed wyborem: utrzymać więź z Ukrainą lub pożegnać się na zawsze z Ojczyzną, asymilując się w Polsce dzięki uproszczonej procedurze.

Podwójne obywatelstwo

Już w czasie przemówienia inauguracyjnego rok temu Wołodymyr Zełenski obiecywał powrót do Ojczyzny rdzennych Ukraińców: nie tylko migrantów zarobkowych, ale także potomków tych, którzy wyjechali do Kanady, Ameryki i Europy dwa lub trzy pokolenia temu. W grudniu 2019 r. do Parlamentu wpłynął pilny prezydencki projekt ustawy nr 2590 o legalizacji podwójnego obywatelstwa na Ukrainie. Obecnie istnieje tam konflikt prawny: z jednej strony nie można posiadać drugiego paszportu, jednak jeśli Ukrainiec otrzymał obywatelstwo innego państwa, ukraiński paszport nie jest konfiskowany.

Dzięki ustawie o legalizacji podwójnego obywatelstwa Ukraina może osiągnąć dwa cele. Kraj będzie mógł przyciągnąć przedstawicieli ukraińskiej diaspory – specjalistów z zachodnim wykształceniem, potencjalnych przedsiębiorców i inwestorów w rozwój kraju. Po drugie, ustawa zalegalizuje status Ukraińców, którzy posiadają już dwa paszporty. Jak dotąd nikt nie policzył, ilu obywateli ma podwójne obywatelstwo. Według przybliżonych szacunków około 100 tysięcy Ukraińców otrzymało paszporty węgierskie, kilkadziesiąt tysięcy – rumuńskie, mołdawskie i inne. Posiadanie rosyjskich paszportów przez mieszkańców Krymu umożliwiło Kremlowi zaanektowanie terytorium Ukrainy, pod pozorem konieczności ochrony ludności rosyjskojęzycznej i obywateli Rosji. Ustawodawcza regulacja podwójnego obywatelstwa daje Ukrainie prawo do stwierdzenia, że pomimo posiadania obywatelstwa innego kraju, mieszkają tam obywatele Ukrainy.

Jednak ustawa nr 2590 była niedopracowana i wiązała się z ryzykiem dla Ukrainy, dlatego jej przyjęcie w parlamencie zostało przełożone. Obecnie znowu zaczęto mówić o potrzebie powrotu do legalizacji podwójnego obywatelstwa.

To nie pierwsza próba ukraińskich władz zmierzenia się z problemem obywateli, którzy coraz częściej planują wyjazd do Europy i są gotowi zrzec się obywatelstwa ukraińskiego ze względu na korzyści płynące z mieszkania w innym kraju. Uruchomiony niecały rok temu państwowy program „Przystępne kredyty 5-7-9" ułatwił dostęp do pożyczek małym i średnim przedsiębiorstwom. Miał zachęcać migrantów zarobkowych do otwierania firm na Ukrainie. Program nie przyniósł jednak jeszcze wymiernych rezultatów, bo ukraiński biznes, oprócz kredytów, potrzebuje przejrzystych reguł gry, sprawnie funkcjonującego systemu sądownictwa i organów ścigania oraz stabilności, której w kraju brak. Z tych samych powodów ukraińscy migranci zarobkowi nie spieszą się z otwieraniem firm w ojczyźnie.

Na początku pandemii władze ukraińskie podjęły kolejną próbę zatrzymania migrantów zarobkowych, obiecując utworzenie pół miliona miejsc pracy w obiektach infrastrukturalnych. Statystyki pokazują jednak, że pracy potrzebuje znacznie większa liczba osób. W czasie kwarantanny pracę straciło już około 368 tys. Ukraińców, a badania społeczne mówią o 2,8 mln bezrobotnych. Migranci zarobkowi wyjeżdżają pomimo kwarantanny.

Taka niespójna polityka migracyjna jest dużym minusem dla Ukrainy. Działania podejmowane przez rząd nie stymulują migrantów zarobkowych do pozostania i dźwigania ukraińskiej gospodarki. Nie ma w kraju ani jednego organu państwowego, który systematycznie i kompleksowo zajmowałby się problemem migracji zarobkowej.

Warto jednak zauważyć, że po raz pierwszy od lat władze zaczęły mówić o migrantach zarobkowych i szukać pomysłów, by ich zachęcić do powrotu. Przesadą byłoby stwierdzenie, że inicjatywy te spowodują masowy powrót Ukraińców. Jednak przy lepszych warunkach ekonomicznych na Ukrainie, mogą rozważyć, czy wolą pracę w ukraińskich fabrykach i powrót po pracy do domu, czy też hostel i pracę za granicą, nawet jeśli zarobki są nieco wyższe. Przed pandemią ukraińscy przedsiębiorcy podnosili wynagrodzenia specjalistów starając się powstrzymać ich przed migracją zarobkową do Polski czy Czech.

Polska na razie wygrywa

Dużo skuteczniej i szybciej decyzje migracyjne podejmuje Polska. To jedyny kraj w Europie, w którym Ukraińcy mogą pracować wjeżdżając na podstawie ruchu bezwizowego i mając pozwolenie na pracę. To faworyt Ukraińców, coraz więcej z nich chce się tu asymilować.

Według danych NBP w 2015 r. aż 80 proc. Ukraińców planowała pobyt w Polsce do roku. Teraz 52 proc. zamierza pozostać dłużej niż 3 lata.

Polski rząd wspiera ukraińskie rodziny posiadające zezwolenia na pobyt w Polsce z dostępem do rynku pracy poprzez objęcie ich szeregiem programów rodzinnych. Od 2019 r. Ukraińcy mogą otrzymywać świadczenia 500+. Mogą liczyć na emeryturę w Polsce dzięki ratyfikowanej przez oba państwa umowie o zabezpieczeniu społecznym. Nawiasem mówiąc, minimalna emerytura w Polsce jest pięć razy wyższa od ukraińskiej. Takie korzyści motywują Ukraińców do asymilacji.

Ci, którzy postrzegają Polskę jako kraj stałego zamieszkania, bardzo pozytywnie odbiorą pomysł polskiego rządu umożliwiający legalne i szybie osiedlanie się w Polsce. Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poinformował, że rząd zamierza przygotować zapis ułatwiający osiedlanie się w Polsce potomkom mieszkańców I i II RP, którzy zadeklarują swoje związki z Polską. Nie chodzi tu o etnicznych Polaków, z których wielu ma już karty Polaka. Mowa o potomkach ludzi, którzy w latach 1569-1795 i 1918-1939 mieszkali na terenie obecnego obwodu lwowskiego, rowieńskiego, wołyńskiego, tarnopolskiego, iwano-frankowskiego na Ukrainie. Ukrainie grozi więc utrata dużej części obywateli.

Do tej pory polskiemu rządowi nie spieszyło się ze stosownymi regulacjami, ale wydaje się, że koronawirus wymusi przyspieszenie. Pandemia pokazała, że pomimo rosnącego bezrobocia Ukraińcy są niezastąpieni na rynku pracy i to nie tylko w Polsce. Dziś są najszybciej rosnącą grupą migrantów zarobkowych w Europie, a Czechy, Niemcy i kraje skandynawskie są gotowe konkurować o siłę roboczą z Ukrainy.

Według prognoz rządu do 2030 r. w Polsce brakować będzie około 4 mln pracowników. Jeśli rząd zdecyduje się na szersze otwarcie drzwi kierując się względami ekonomicznymi i zostawiając na dalszym planie napięty historyczny aspekt stosunków polsko-ukraińskich, może znacząco poprawić sytuację demograficzną kraju i zaspokoić zapotrzebowanie na siłę roboczą.

Autor jest właścicielem agencji zatrudnienia międzynarodowego Gremi Personal.

Opinie publikowane w „Rzeczpospolitej" są elementem debaty publicznej i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji.

Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko
Ekonomia
Wierzyciel zlicytuje maszynę Janusza Palikota i odzyska pieniądze