Dla ludzi tropikalne wyspy to raj na ziemi. Kojarzą się z błękitnym morzem, spokojnymi plażami i zapierającymi dech w piersiach krajobrazami. Tymczasem archipelagi te są tworem brutalnych sił natury – rodzą się w ogniu wulkanów wybuchających na dnie morza. Ze względu na swoje pochodzenie i to, że nigdy nie były połączone z lądem, zwierzętom czy roślinom trudno jest je zasiedlić bo wymaga to przeprawy przez ocean.

Ogromne było więc zdziwienie naukowców, gdy na odległym archipelagu Fernando de Noronha w północno-wschodniej Brazylii odkryli doskonale znaną akwarystom, małą, słodkowodną, południowoamerykańską rybkę poecilia vivipara, czyli pospolitego gupika. W umysłach naukowców natychmiast pojawiło się pytanie: Jak gupiki pokonały ocean i dotarły na Fernando de Noronha?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, naukowcy z Universidade Federal do Rio Grande do Norte sekwencjonowali DNA gupików w celu odkrycia potencjalnych śladów, które pozostawiły w trakcie kolonizacji wyspy. W rezultacie doszli do wniosku, że odizolowana populacja jest w rzeczywistości ściśle związana z rybami zamieszkującymi cieki na kontynencie. Mimo zaangażowania poważnych środków, sposób w jaki rybki pokonały morze nadal nie został wyjaśniony.

Odpowiedź okazała się prosta, a znaleźć pomogli ją znawcy historii wyspy. Według nich, dzieje populacji gupików na archipelagu sięgają sześćdziesięciu lat, kiedy w czasie II wojny światowej bazę miało tu amerykańskie wojsko. Wówczas na wyspę sprowadzono partię rybek, która miała za zadanie rozprawić się z larwami komarów w zbiornikach wodnych. Wojna się skończyła, wojsko opuściło wyspę, a rybki pozostały aby spędzać sen z oczu brazylijskim naukowcom.