W tym roku do szkół ponadpodstawowych idą dwa roczniki: ci, którzy skończyli gimnazja (i mają za sobą 9 lat edukacji) oraz absolwenci nowych ośmioklasowych szkół podstawowych. Reforma została przygotowana i przyjęta w 2016 r. O problemie podwójnych roczników rodzice dzieci urodzonych w roku 2003 i 2004 zaczęli alarmować Rzecznika Praw Obywatelskich od razu. RPO przekazywał te uwagi rządowi, ale - jak twierdzi - bez skutku.
Dla obu roczników przewidziane są wprawdzie odmienne ścieżki edukacyjne w liceach i technikach, ale miejsc w sumie powinno wystarczyć dla wszystkich. W praktyce oznacza to, że miejsca są w szkołach daleko od miejsca zamieszkania albo niezgodnych z profilem edukacji, na jakim zależy młodemu człowiekowi. Piszemy o tym w artykułach: "Podwójny rocznik w szkołach: brakuje miejsc i pieniędzy", "Podwójny rocznik w szkołach: lekcje na dwie zmiany, religia w kościele"
Naruszone konstytucyjne gwarancje prawa do nauki
- Uczniowie – nawet ci, którzy uzyskali wysokie wyniki kończąc szkołę podstawową lub gimnazjum – nie dostali się do żadnej z wybranych szkół. Taka sytuacja jest nieakceptowalna i w sposób oczywisty prowadzi do naruszenia do gwarantowanego konstytucyjnie (art. 70 Konstytucji) prawa do nauki – pisze Adam Bodnar do nowego ministra edukacji narodowej Dariusza Piątkowskiego. To on odpowiedział na kolejne alarmujące wystąpienie RPO, wysłane w maju do poprzedniej minister Anny Zalewskiej (obecnie europosłanki PiS).
W najnowszym wystąpieniu Rzecznik zwraca uwagę, że podwójny rocznik oznacza ciasnotę i pogorszenie się warunków nauki dla wszystkich uczniów, nie tylko dla pierwszej klasy. Brak miejsca w wybranej szkole może też oznaczać dużo większe koszty dojazdu do szkoły, w której są miejsca. Dla uczniów z małych miejscowości nie starcza miejsc w bursach, bo liczba miejsc noclegowych nie uległa podwojeniu. Będą musieli wynajmować pokoje po cenach rynkowych, a przez to koszty ich edukacji wzrosną. Może to sprawić, że wielu uczniów zrezygnuje z korzyści, jakie daje nauka w dużym mieście, z bogatą ofertą kulturalną, lepszymi możliwościami zdobycia dodatkowych kwalifikacji i przygotowania się do edukacji na wyższej uczelni.
- Negatywne skutki reformy oświaty mogą zatem znacząco wpłynąć na dalsze plany życiowe uczniów urodzonych w konkretnych rocznikach i rzutować na ich ocenę funkcjonowania państwa. Mogą także spowodować pogłębienie się różnic społecznych - uważa RPO.