Robert D. Kaplan zasłynął kilka lat temu, nie tylko w USA, książką „Monsun", w której zapowiedział zmierzch znaczenia Zachodu i przesuwanie się głównej areny światowej polityki w region Oceanu Indyjskiego, gdzie dominują Chiny, Indie i Iran.
W 2016 r. ukazała się jego książka „W cieniu Europy. Dwie zimne wojny i trzydziestoletnia podróż przez Rumunię, a nawet dalej" (w tym roku ukazało się jej polskie tłumaczenie).
Wspomina w niej o starej polskiej idei Międzymorza, której twórcą był Józef Piłsudski. Stawia nawet tezę, że rozszerzenie Unii Europejskiej i NATO o państwa postkomunistyczne było „częściową instytucjonalizacją idei Piłsudskiego". Jeszcze większe znaczenie ma ona, jak napisał Kaplan, teraz, gdy Rosja przeszła do „groźnego neoautorytaryzmu", a Niemcy stały się „nowym hegemonem gospodarczym w regionie".
Ideę Międzymorza próbowało ożywić PiS, gdy doszło do władzy. Nie znalazło zainteresowanych w regionie. Lepiej poszło z inicjatywą Trójmorza, która powstała w sierpniu 2016 roku dzięki współpracy z Chorwacją (chyba z żadnym przywódcą Andrzej Duda nie spotykał się tak często jak z chorwacką prezydent Kolindą Grabar-Kitarović).
Do tej „nieformalnej platformy" współpracy w regionie trzech mórz, Bałtyckiego, Adriatyckiego i Czarnego, przystąpiło 12 państw – licząc od północy: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy, Słowacja, Węgry, Austria, Słowenia, Chorwacja, Rumunia i Bułgaria.