Oficjalnie wszystko jest w porządku. W czwartek na Twitterze ambasador USA Georgette Mosbacher napisała: „Negocjacje idą zgodnie z planem! Ich efekty będą jeszcze bardziej imponujące niż pierwotna wizja Prezydenta Trumpa i Prezydenta Dudy dotycząca amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce”. To była reakcja na wiadomość Reutersa o tym, że idea Fortu Trump upadła.

Jednak niepokojących sygnałów jest więcej. Polska, podobnie jak Niemcy, nie została poinformowana o planach Białego Domu co do redukcji o przeszło jedną czwartą kontyngentu wojsk USA za Odrą, choć ma to kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa naszego kraju. Ucichły też wcześniejsze zapowiedzi, że część wojsk uczestniczących obecnie w ćwiczeniach „Defender Europe” pozostanie w naszym kraju.

Deklaracja o wzmocnieniu sił USA w Polsce została ogłoszona przez prezydentów Dudę i Trumpa 12 czerwca zeszłego roku. Miesiąc temu „Rzeczpospolita” sygnalizowała, że proces wprowadzania jej w życie idzie jak po grudzie. Choć Fort Trump był od początku zabiegiem marketingowym, bo Amerykanie nie planowali budowy jednej dużej bazy w naszym kraju, to jego symbolem ma być stały poligon brygady pancernej USA. Do tej pory nie udało się jednak ustalić jego lokalizacji, podobnie jak urzeczywistnić innych elementów deklaracji.

Mimo sceptycyzmu Pentagonu Polsce udało się wiosną 2019 r. przekonać Amerykanów do „trwałej” („enduring”) obecności wojskowej w Polsce i rozwinięcia jej skali za sprawą Trumpa. I tylko prezydent może teraz wypełnić tę obietnicę. Jednak na cztery miesiące przed wyborami jego pozycja słabnie. Zdaniem Gallupa w ciągu miesiąca poparcie dla niego spadło aż o 10 pkt proc., do 39 proc. Amerykanie źle oceniają sposób, w jaki ich przywódca zareagował najpierw na pandemię, a później na antyrasistowskie protesty po zabójstwie czarnoskórego George’a Floyda przez białego policjanta.