Słowa ambasadora Iraku w Iranie przytacza m.in. irańska agencja Mehr.

Ambasador miał podkreślić, że Irak chce "zdywersyfikować źródła importu broni". Qandil przypomniał też, że Bagdad podpisał wcześniej z Moskwą porozumienia ws. sprzedaży uzbrojenia.

Irak już wcześniej sygnalizował zainteresowanie systemami rakietowymi S-300, ale do negocjacji w tej sprawie nie doszło w związku z groźbami sankcji ze strony USA.

Stany Zjednoczone - jak przypomina amerykański "Newsweek" - grożą sankcjami krajom, kupującym rosyjskie systemy uzbrojenia. Relacje USA i Iraku są jednak napięte po tym jak Waszyngton, bez wiedzy Bagdadu, przeprowadził na terytorium Iraku atak rakietowy, w którym zginął irański generał Kasem Sulejmani. W odpowiedzi na ten atak parlament Iraku przyjął uchwałę, w której domaga się od rządu wypowiedzenia umów pozwalających na stacjonowanie w Iraku obcych wojsk. Premier Iraku zaapelował już do sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo o podjęcie rozmów ws. mechanizmu wycofywania z Iraku amerykańskich żołnierzy.

Jednak w oświadczeniu wydanym 10 stycznia rzeczniczka Departamentu Stanu USA, Morgan Ortagus podkreśliła, że "Ameryka jest siłą dobra na Bliskim Wschodzie" a obecność wojsk USA w tym regionie jest "niezbędna do dalszej walki z ISIS (akronim oznaczający tzw. Państwo Islamskie - red.)", a także do "chronienia Amerykanów, Irakijczyków i koalicjantów".