Trump przyleciał do bazy lotniczej Paya Lebar na pokładzie Air Force One bezpośrednio ze szczytu G7 w Kanadzie. Po 20-godzinnej podróży amerykański prezydent został przywitany w bazie lotniczej przez singapurskiego ministra spraw zagranicznych Viviana Balakrishnana.
Amerykański przywódca, zagajony przez reportera, jakie ma przeczucia odnośnie szczytu z Kim Dzong Unem, powiedział, że są "bardzo dobre". Potem wsiadł do swojej limuzyny.
Trump przybył do Singapuru zaledwie kilka godzin po Kimie, ubranym w swój charakterystyczny ciemny strój. Dla północnokoreańskiego przywódcy to najdalsza w historii podróż zagraniczna.
Dowiedz się więcej » Kim już w Singapurze. Przyleciał Ił-em.
Obaj przywódcy mają się spotkać we wtorek na wyspie Sentosa.