- Zapewniam, że odpowiemy - stwierdził Ławrow w odpowiedzi na pytanie agencji TASS.
- Powodem jest to, że nikt nie chciałby tolerowania takiego chamstwa. Nie zrobimy tego - dodał.
Jego zdaniem decyzja części państw zachodnich o wydaleniu rosyjskich dyplomatów jest "wyrazem kolosalnego szantażu i presji ze strony Stanów Zjednoczonych".
- Kiedy jeden lub dwóch dyplomatów jest proszonych o opuszczenie tego czy innego kraju, z przeprosinami szeptanymi nam do ucha, wiemy z całą pewnością, że jest to wynik kolosalnej presji i kolosalnego szantażu, które to narzędzia są głównymi instrumentami Waszyngtony na arenie międzynarodowej - mówił Ławrow.
W poniedziałek kilkanaście państw członkowskich Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone, Kanada i Australia zapowiedziały wydalenie rosyjskich dyplomatów w odpowiedzi na zatrucie byłego agenta Siergieja Skripala w Sailsbury. Wielka Brytania obwinia za atak Rosję.
USA zdecydowały się wydalić 60 dyplomatów, w tym 48 pracowników ambasady i 12 członków stałej misji Rosji przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Ponadto władze USA zdecydowały o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Seattle.
Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz ogłosił w poniedziałek, że z Polski wydalonych zostanie czterech rosyjskich dyplomatów.