Bielecki: Morawiecki zaczął grę z Niemcami

Przez lata Victor Orban potrafił wodzić za nos Brukselę, trochę postawić na swoim a trochę ustąpić, aż w końcu mimo niechęci Unii gruntownie przebudował Węgry.

Aktualizacja: 16.02.2018 14:43 Publikacja: 16.02.2018 14:23

Bielecki: Morawiecki zaczął grę z Niemcami

Foto: AFP

Z tego przykładu zdaje się dziś czerpać Mateusz Morawiecki.

W czasie piątkowej wizyty w Berlinie nie doszło co prawda do przełomu, żadna sprawa nie została załatwiona a nawet zapewne nie udało się doprowadzić do istotnego zbliżenia poglądów w jakimś obszarze. A jednak po dwóch latach dość prymitywnego awanturowania się z Francją, Niemcami, Unią i niemal wszystkimi, którzy coś w Unii znaczą, Polska zaoferowała zupełnie nową jakość prowadzenia dyplomacji. I w Berlinie to doceniono.

Polski premier został w końcu przyjęty przez kanclerz w chwili, gdy nie jest ona pewna swojego losu i całej rządowej koalicji. Oboje rozmawiali w cztery oczy nadspodziewanie długo, najpewniej dlatego, że Angela Merkel chciał wreszcie dowiedzieć się, jakie są prawdziwe plany Warszawy w tak kluczowych sprawach jak reforma wymiaru sprawiedliwości, reparacje wojenne, integracja europejska.

Wreszcie Merkel znalazła w Polsce partnera, który choć prowadzi zupełnie inną politykę niż ona sama, to przecież ma zachodnia mentalność, rozumie złożoność świata i konieczność pójścia na kompromis.

Czy ten dobry początek otworzy nową erę w stosunkach Polski z Niemcami i szerzej z Unią – za wcześnie powiedzieć. Morawiecki musiałby wykazać, że rzeczywiście podporządkował sobie najbardziej radykalnych polityków w obozie PiS i otrzymał od Jarosława Kaczyńskiego dość szeroką autonomię działania. W końcu największą słabością Beaty Szydło było to, że nie potrafiła powstrzymać Witolda Waszczykowskiego, Jana Szyszki, Antoniego Macierewicza czy Zbigniewa Ziobry przed prowadzeniem na własną rękę konfliktów z zachodnimi partnerami. Z tego punktu widzenia przebieg nowelizacji o IPN można uznać za sygnał alarmowy.

Ale jeśli Morawiecki i w przyszłości stanie na wysokości zadania, może liczyć na pozytywną reakcję Berlina i Brukseli. Dzisiejsza Europa ma i bez Polski nadmiar fundamentalnych problemów, od ryzyka rozpadu Hiszpanii po możliwość przejęcia władzy przez populistów we Włoszech i odrodzenie konfliktu w Irlandii Północnej, aby zrobić wiele dla wygaszenia konfliktu z naszym krajem. Państwa o jeszcze silniejszej od Polski tożsamości, jak Wielka Brytania czy Francja, potrafiły przez wiele dziesięcioleci wykuwać sobie bardzo szeroką autonomię wobec Brukseli dzięki umiejętnie prowadzonej grze dyplomatycznej. Teraz przyszedł czas na nas.

Z tego przykładu zdaje się dziś czerpać Mateusz Morawiecki.

W czasie piątkowej wizyty w Berlinie nie doszło co prawda do przełomu, żadna sprawa nie została załatwiona a nawet zapewne nie udało się doprowadzić do istotnego zbliżenia poglądów w jakimś obszarze. A jednak po dwóch latach dość prymitywnego awanturowania się z Francją, Niemcami, Unią i niemal wszystkimi, którzy coś w Unii znaczą, Polska zaoferowała zupełnie nową jakość prowadzenia dyplomacji. I w Berlinie to doceniono.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii