Stosunki między Ankarą a Moskwą są bardzo napięte od czasu, gdy tureckie siły powietrzne zestrzeliły kilka tygodni temu rosyjski myśliwiec wykonujący misję bojową nad terytorium Syrii, który - według Turcji - naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju. W ostatnim czasie rosyjski MSZ wydał oświadczenie, w którym "wyraził zaniepokojenie wybuchem przemocy w południowo-wschodniej Turcji, które zostało wywołane przez tureckie władze prowadzące operację wojskową przeciwko Kurdom". "Obrońcy praw człowieka wskazują, że w czasie tych operacji giną kobiety i dzieci" - czytamy w komunikacie rosyjskiego MSZ.

Rzecznik tureckiego MSZ w odpowiedzi na to oświadczenie opisał Rosję jako "kraj dobrze znany z przestrzegania reguł demokracji, praworządności i praw człowieka". A potem wypomniał Rosji zaangażowanie w konflikt na Ukrainie, operację wojskową przeciw Gruzji w 2008 roku oraz wspieranie "krwawego reżimu Baszara el-Asada".

- Jeśli takie państwo udziela lekcji dotyczących praw człowieka, to można to określić jedynie jako przykład czarnego humoru - stwierdził rzecznik tureckiego MSZ.