Dobra osobiste: „Won stąd” i popchnięcie w pracy bez zadośćuczynienia

Odepchnięcie człowieka w miejscu pracy ze słowami „Won mi stąd” w niewielkim stopniu narusza dobra osobiste, a bardziej - powszechnie przyjęte normy zachowań. Dlatego żądanie zadośćuczynienia jest w takim przypadku przesadą, wystarczą przeprosiny.

Aktualizacja: 06.10.2016 13:49 Publikacja: 06.10.2016 13:29

Dobra osobiste: „Won stąd” i popchnięcie w pracy bez zadośćuczynienia

Foto: 123RF

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 31 sierpnia 2016 r. (sygn. akt I ACa 584/16).

Katarzyna J. jest kierownikiem działu kadr w pewnej spółce. Z racji pełnionej funkcji uczestniczyła w spotkaniach konsultacyjnych z Ireneuszem P. – biegłym rewidentem z wynajętej firmy audytorskiej, która w spółce miała pomóc wdrożyć nowy system wyceny kosztów świadczenia usług. Indywidualne spotkania konsultacyjne z szefami różnych działów odbywały w pokoju obrad rady nadzorczej spółki. Katarzyna J. przyszła konsultować z audytorem ustalanie rozliczeń czasu pracy pracowników oraz stworzenia rozdzielnika kosztów. Usiadła przy biurku obok Ireneusza P., gdyż wspólnie musieli skorzystać z jednego laptopa. Ponieważ uzyskane od audytora informacje nie miały , zdaniem Katarzyny J., merytorycznego charakteru, zaczęła zadawać szereg pytań. W trakcie dyskusji, jaka się między nimi wywiązała, do pokoju wszedł Bogdan R. - kolejny pracownik spółki umówiony na konsultacje z Ireneuszem P. Audytor, zniecierpliwiony zachowaniem Katarzyny J., które odebrał jako natręctwo, odepchnął ją oburącz mówiąc do niej „won mi stąd".

Zdenerwowała się, straciła dziecko

Kobieta poczuła się znieważona i poniżona. Po zwróceniu Ireneuszowi P. uwagi na jego niewłaściwe zachowanie, zdenerwowana wyszła z pokoju. Przez cały dzień była roztrzęsiona, opowiedziała o incydencie współpracownikom . Ponieważ spodziewała się dziecka - nie wzięła leków uspokajających. Kilkanaście dni po tym zdarzeniu straciła dziecko. Choć lekarze nie ustalili przyczyny poronienia, to zdaniem Katarzyny J., jako jedną z możliwych wskazywali stres.

Katarzyna J. pozwała Ireneusza P. o zapłatę zadośćuczynienia w kwocie 10 tys. zł. Domagała się również, by sąd nakazał mu skierować do niej pisemne oświadczenie z przeprosinami.

Wystarczą przeprosiny

Sąd Okręgowy uznał, że zachowanie pozwanego naruszyło cześć powódki i to zarówno w aspekcie wewnętrznym (godność) jak i zewnętrznym (dobre imię, reputacja). Naruszenie nietykalności cielesnej kobiety i użycie wobec niej obelżywego zwrotu było bez wątpienia bezprawne.

- Zwrot „won stąd ", który stanowi polską wersję rosyjskiego zwrotu "paszoł won" w znaczeniu "odejdź, odczep się" używaną w stosunku do osoby niepożądanej w towarzystwie – ma w powszechnym odczuciu konotację obelżywą. Sposób potraktowania powódki przez pozwanego niewątpliwie miał wpływ na doznane przez powódkę zachwianie poczucia własnej wartości, dyskomfort psychiczny. Powódka mogła uznać omawiane zdarzenie, jako przedstawienie jej wobec obecnego wówczas Bogdana R. jako osoby niegodnej szacunku i poważnego traktowania – stwierdził Sąd nakazując pozwanemu przeproszenie Katarzyny J. Oddalił jednak jej powództwo w zakresie zadośćuczynienia.

- Powódka nie wykazała, by naruszenie jej dóbr osobistych przez pozwanego wywołało takie następstwa powodujące, które wymagałyby dodatkowo zasądzenia zadośćuczynienia pieniężnego. Nie znajduje żadnego uzasadnienia sugestia zawarta w treści pozwu, jakoby doznane przez powódkę poronienie pozostawało w związku przyczynowo skutkowym z zachowaniem pozwanego – uzasadnił rozstrzygnięcie Sąd.

Katarzyna J. zaskarżyła wyrok w części oddalającej powództwo o zadośćuczynienie. Zwróciła uwagę, że pozwany z winy umyślnej naruszył jej dobra osobiste w miejscu pracy, czym wywołał u niej stres i poczucie obawy przed utrata dziecka, a jego zachowanie miało charakter drastyczny. Obniżyła jednak swoje żądanie rekompensaty za krzywdę do kwoty 5 tys. zł.

Śmiesznie i absurdalnie

Sąd Apelacyjny nie znalazł podstaw do uwzględnienia apelacji. Jego zdaniem incydent między stronami nie prowadził do tak drastycznego naruszenia dóbr osobistych powódki jak przedstawiła to w apelacji.

- Niewątpliwie pozwany zachował się względem powódki niegrzecznie i uwłaczająco. Nie sposób jednak nie zauważyć, że cała sytuacja miała, w pierwszej kolejności, wydźwięk absurdalny. Otóż starszy mężczyzna o dużym doświadczeniu życiowym i zawodowym, będący biegłym rewidentem, profesjonalista, popycha stosunkowo młodą kobietę, osobę, którą winien był szkolić, i zamiast odpowiedzieć na jej pytania, zwraca się do niej „won stąd". Cała sytuacja jawi się śmiesznie i absurdalnie, a rozsądnie myślący obserwator z pewnością wystawi złe świadectwo wyłącznie pozwanemu, jako osobie nieopanowanej, nieprofesjonalnej, której zachowanie budzi przede wszystkim zażenowanie. Żadne krytyczne refleksje co do osoby powódki nie pojawią się u rozsądnego obserwatora – stwierdził Sąd

Dlatego, zdaniem Sądu, pozwany swoim zachowaniem nie naruszył czci powódki w jej zewnętrznym aspekcie, czyli dobrego imienia, choć niewątpliwie miała ona prawo poczuć się urażona i oburzona. Doszło więc do naruszenia dóbr osobistych w postaci czci w jej wewnętrznym aspekcie, czyli godności osobistej, a także do naruszenia nietykalności cielesnej, skoro pozwany dotknął powódkę bez przyzwolenia i popchnął.

- Naruszenia te nie są wielkiej wagi – nawet biorąc pod uwagę, że powódka była wówczas w ciąży, o czym pozwany zresztą nie wiedział – uznał Sąd.

Mimo to Katarzyna J. nie powinna, jego zdaniem , pozostać bez jakiejkolwiek rekompensaty. Tą rekompensatą powinny jednak pozostać wyłącznie przeprosiny. Sąd zwrócił uwagę, że pozwana nawet nie próbowała wykazywać, że utrata ciąży pozostawała w związku przyczynowym z incydentem w pracy. Nie żądała też w pozwie określonej sumy na cel społeczny, a taki właśnie środek byłby właściwy w tej sprawie.

- Zachowanie Ireneusza P. naruszyło dobra osobiste powódki w niewielkim tylko stopniu. W znaczenie wyższym stopniu zachowanie pozwanego naruszyło powszechnie przyjęte społeczne normy zachowań, które w środowisku zawodowym wymagają profesjonalizmu, co oznacza zachowanie powściągliwe zarówno w sferze słowa jak i gestu. Tym zasadom pozwany uchybił w stopniu znaczącym – stwierdził Sąd Apelacyjny.

Wyrok jest prawomocny.

Tak uznał Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 31 sierpnia 2016 r. (sygn. akt I ACa 584/16).

Katarzyna J. jest kierownikiem działu kadr w pewnej spółce. Z racji pełnionej funkcji uczestniczyła w spotkaniach konsultacyjnych z Ireneuszem P. – biegłym rewidentem z wynajętej firmy audytorskiej, która w spółce miała pomóc wdrożyć nowy system wyceny kosztów świadczenia usług. Indywidualne spotkania konsultacyjne z szefami różnych działów odbywały w pokoju obrad rady nadzorczej spółki. Katarzyna J. przyszła konsultować z audytorem ustalanie rozliczeń czasu pracy pracowników oraz stworzenia rozdzielnika kosztów. Usiadła przy biurku obok Ireneusza P., gdyż wspólnie musieli skorzystać z jednego laptopa. Ponieważ uzyskane od audytora informacje nie miały , zdaniem Katarzyny J., merytorycznego charakteru, zaczęła zadawać szereg pytań. W trakcie dyskusji, jaka się między nimi wywiązała, do pokoju wszedł Bogdan R. - kolejny pracownik spółki umówiony na konsultacje z Ireneuszem P. Audytor, zniecierpliwiony zachowaniem Katarzyny J., które odebrał jako natręctwo, odepchnął ją oburącz mówiąc do niej „won mi stąd".

Pozostało 81% artykułu
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona