Inflację napędza nie tylko kapusta

Nieurodzaj z ubiegłego roku, wzrost eksportu, kosztowny import oraz rosnące zakupy lepiej zarabiających Polaków... dlatego ceny żywności ruszyły w górę.

Aktualizacja: 22.05.2019 06:16 Publikacja: 21.05.2019 21:00

Inflację napędza nie tylko kapusta

Foto: Bloomberg

Trzycyfrowe podwyżki cen warzyw mogą mieć wpływ na inflację, która niespodziewanie ostatnio przyśpieszyła. Na skok cen mało medialnej zwykle pietruszki czy kapusty zapracowała ubiegłoroczna susza, która zniszczyła plony w całej Europie. Dlatego resztki zapasów, których u nas nie zniszczyła susza, producenci chętnie wysyłali na eksport.

Zatrzymać falę

Po niespodziewanym skoku w kwietniu inflacja do końca roku będzie się utrzymywać na podwyższonym poziomie 2–2,5 proc. – prognozują ekonomiści. A jeśli coś pójdzie źle, istnieje ryzyko, że na koniec roku przekroczy nawet 3 proc.

– Trzeba pamiętać o kilkuletnim nieprzerwanym wzroście płac podnoszącym koszty firm. Dotąd firmy musiały akceptować erozję marż, jednak gdyby teraz ruszyła szersza fala takich kompensujących podwyżek, inflacja byłaby wyraźnie wyższa niż w poprzednich latach, szczególnie gdyby nadal czynniki pogodowe popychały w górę ceny żywności, a czynniki globalne – ceny paliw – wyjaśnia Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao.

To warzywa i paliwa

Główną przyczyną inflacyjnego skoku są paliwa (które w kwietniu były o 8,6 proc. droższe niż rok wcześniej) oraz żywność ( 3,6 proc.). – O ile jednak drożejące paliwa widzimy na stacjach już od kilku miesięcy, o tyle w przypadku żywności kwiecień był sporym zaskoczeniem – mówi Marcin Mrowiec. Najbardziej w porównaniu z kwietniem 2018 r. zdrożały warzywa – o 16 proc., i cukier – o 14,8 proc. Ceny pieczywa podskoczyły aż o 9,6 proc., mąki – o 7,8 proc., a mięsa – o 4,1 proc. (w tym wieprzowego – o 7,1 proc.).

Także w nadchodzących miesiącach żywność będzie główną siłą napędową rosnącej inflacji, ponieważ stanowi prawie 25 proc. naszego koszyka zakupowego. – Możliwe, że w czerwcu żywność będzie droższa średnio o 4,5 proc. rok do roku, a potem stopniowo dynamika wzrostu będzie spadać do ok. 3 proc. – szacuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Jego zdaniem najbardziej odczuwalny będzie wzrost cen takich produktów jak pieczywo, mięso wieprzowe i drób, owoce i warzywa (choć różnie w różnych miesiącach).

Media społecznościowe i internet obiegają zdjęcia ze sklepów czy bazarów, na których pietruszka kosztuje po 20–22 zł, choć na giełdzie hurtowej średnio 13 zł. Podobnie Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej poinformował w comiesięcznym „Rynku Rolnym", że kapusta podrożała w skupach o 639 proc. wobec cen z ubiegłego roku, cebula o 245 proc., pietruszka o 65 proc., a marchew i buraki o 6 i 5 proc.

– Ceny warzyw średnio są wyższe o 16 proc., to duży wskaźnik, nie da się ukryć – mówi prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Ale od razu wykpiwa przykładanie zbyt dużego znaczenia do kosztów pietruszki, o której ostatnio głośno. – Gdy się podaje w procentach wzrost ceny, to brzmi spektakularnie, ale gdy patrzymy na same ceny, nie ma szokujących zmian. Pietruszka zdrożała o blisko 70 proc., ale ile się tej pietruszki kupuje w miesiącu, może trzy sztuki – mówi profesor Świetlik.

Prof. Świetlik zwraca uwagę, że ceny warzyw mogą wpływać na inflację, ale trzeba spojrzeć, jaki jest ich udział w koszyku zakupów. A ten nie jest wysoki. Jak wyliczył GUS, w kwietniu warzywa mogły podwyższyć wskaźnik cen towarów i usług o 0,07 pkt proc. wobec poprzedniego miesiąca, większy wpływ miały ceny usług transportowych (0,25 pkt proc.) oraz paliw (0,22 pkt proc.) i mięsa (0,21).

Żywność to największa pozycja w koszyku inflacyjnym, zajmuje 24,89 proc. W Polsce jednak wyjątkowo udział wydatków na żywność w budżetach domowych rośnie, nie spada, mimo wzrostu dochodów ludności. – To ewenement – przyznaje prof. Świetlik. – Gdy rosną przychody ludności, powinien maleć udział żywności w portfelu, a u nas rośnie i ma tendencję wzrostową – mówi prof. i tłumaczy to zwiększaniem się dochodów osób najgorzej uposażonych.

Susza kluczem

To nieurodzaj z ubiegłego roku przyniósł nam dziś wysokie ceny warzyw gruntowych. Na przednówku kupujemy jeszcze ubiegłoroczne zapasy, a te warzywa były drogie już w chwili skupu. Jest też drugi winny – nieurodzaj w całej naszej strefie klimatycznej, więc eksport stał się chwilowo bardzo opłacalny. W lutym, według danych IERiGŻ, zyski z eksportu warzyw wzrosły aż o 42 proc. wobec wyników z lutego ubiegłego roku i wyniosły 20,6 mln euro. Przy czym producenci wysłali za granicę o 12 proc. mniej towaru. Polska jednocześnie mocno importowała żywność, wartość warzyw sprowadzonych w lutym wzrosła o 27 proc., aż do 89,9 mln euro. Ceny winduje dodatkowo spory popyt na warzywa przy bardzo małej ich w tym roku podaży, spowodowany nie tylko wzrostem wynagrodzeń, ale i modą na ograniczenie konsumpcji mięsa.

Inflacja w regionie wróciła do poziomów z 2013 roku

O ile w naszym kraju coraz częściej słychać narzekania na rosnące ceny, o tyle na tle regionu nie wypadamy tak źle. W należącej do strefy euro Słowacji inflacja co prawda wyhamowała z 2,7 proc. w marcu do 2,3 proc. w kwietniu, ale i tak jest na poziomie zbliżonym do tego z 2013 r. W Czechach zwolniła w zeszłym miesiącu do 2,8 proc. i również jest zbliżona do poziomu sprzed sześciu lat. Na Węgrzech przyspieszyła jednak do 3,9 proc., najwyższego poziomu od grudnia 2012 r. W Rumunii skoczyła zaś do 4,1 proc., ale był to najwyższy poziom tylko od jesieni 2018 r. W zeszłym roku przekraczała ona tam nawet 5 proc., a w ostatnich miesiącach była na poziomie podobnym do 2013 r.

Trend jest bardzo podobny, choć w każdym z tych krajów prowadzona jest inna polityka pieniężna. W należącej do strefy euro Słowacji obowiązuje główna stopa procentowa Europejskiego Banku Centralnego wynosząca 0 proc. Szanse na jej podniesienie w końcówce tego roku wyraźnie malały w ostatnich miesiącach. Słowacka inflacja była jednak w kwietniu niewiele wyższa niż w Polsce, gdzie główna stopa procentowa wynosi 1,5 proc., a szanse na jej podniesienie przed końcem 2020 r. wydają się bardzo niskie. Wyższa od polskiej i słowackiej jest czeska inflacja. I to pomimo tego, że Czeski Bank Narodowy w ostatnich kilkunastu miesiącach mocno podniósł główną stopę procentową – z 0,05 do 2 proc., czyli poziomu z lutego 2008 r.

Zacieśnia politykę pieniężną również Narodowy Bank Rumunii. O ile w końcówce 2017 r. jego główna stopa procentowa wynosiła 1,75 proc., o tyle obecnie wynosi 2,5 proc. To przyczyniło się do tego, że inflacja nieco wyhamowała, ale i tak jest trochę wyższa niż na sąsiednich Węgrzech, gdzie bank centralny bardzo niechętnie zacieśnia politykę pieniężną. Narodowy Bank Węgier na marcowym posiedzeniu podniósł swoją stopę depozytową z minus 0,15 proc. do minus 0,05 proc. Główna stopa procentowa pozostała na poziomie 0,9 proc., niezmienionym od maja 2016 r. Jednym z powodów tego, że inflacja w każdym z tych krajów wraca na poziomy sprzed sześciu–siedmiu lat, jest to, że w każdym z nich doszło w ostatnich kilkunastu miesiącach do wzrostu cen żywności i paliw. Wzrostu będącego wynikiem sytuacji na światowych rynkach i będącego przez to procesem, na który banki centralne państw naszego regionu mogą wpływać w bardzo ograniczonym stopniu. Widać to choćby na przykładzie Węgier. Wzrost płac w tym kraju wyniósł w lutym aż 12,1 proc. r./r., a mimo to analitycy widzą w cenach żywności główny motor napędowy inflacji.

Trzycyfrowe podwyżki cen warzyw mogą mieć wpływ na inflację, która niespodziewanie ostatnio przyśpieszyła. Na skok cen mało medialnej zwykle pietruszki czy kapusty zapracowała ubiegłoroczna susza, która zniszczyła plony w całej Europie. Dlatego resztki zapasów, których u nas nie zniszczyła susza, producenci chętnie wysyłali na eksport.

Zatrzymać falę

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Dane gospodarcze
Gospodarka USA rozczarowała. Słaby wzrost PKB w pierwszym kwartale
Dane gospodarcze
Lepsze nastroje w niemieckiej gospodarce. Najgorsze już minęło?
Dane gospodarcze
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Dane gospodarcze
Mniejsza szara strefa. Ale rynku alkoholi to nie dotyczy
Dane gospodarcze
GUS: płace wciąż rosną. Z zatrudnieniem nie jest tak dobrze