- Otrzymaliśmy wczoraj własną szczepionkę - białoruską - powiedział Łukaszenko, cytowany przez państwową agencję Biełta. Białoruski dyktator dodał, że jest to preparat „inny, niż te, które są kupowane dzisiaj”. - To, co lekarze nazywają „żywą szczepionką” - powiedział.

Łukaszence może chodzić o szczepionkę żywą, zawierającą odmiany drobnoustrojów które potrafią wywołać zakażenie, ale pozbawione są właściwości chorobotwórczych. Jednak Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego-
Państwowy Zakład Higieny wyjaśniając różnice między różnymi typami wakcyn podkreśla, że pozbawienie właściwości chorobotwórczych odbywa się poprzez wieloletnie próby i eksperymenty, jako przykład podając szczepionkę przeciw gruźlicy lub szczepionkę przeciw odrze.

- Nie spieszymy się, zobaczymy, co stanie się pojutrze, kiedy infekcja się zmieni, ponieważ będzie inny wariant koronawirusa - mówił Łukaszenko i przypomniał, że „gdy ogłosił zamiar wyprodukowania przez Białoruś własnej szczepionki, odezwały się głosy krytyków, że jest to bardzo trudne lub wręcz niemożliwe”. Zwrócił również uwagę, iż „nie ma gwarancji, że istniejące szczepionki zapewnią ochronę przed nowymi wariantami koronawirusa”. Stwierdził też, że „Białoruś dostosuje swoją własną szczepionkę, która już jest w probówce, do każdego przyszłego szczepu wirusa”. Nie wyjaśnił, co ma na myśli.

Na Białorusi od października zeszłego roku podawany jest rosyjski Sputnik V. W lutym br. Mińsk zakupił również 100 tys. dawek chińskiej szczepionki Sinopharm.