Dzieciątkowski: COVID-19 i grypa mogą się na siebie nałożyć

– Nie ma możliwości mutacji, czy rekombinacji koronawirusa z innymi chorobami okresu jesiennego. To inne rodziny wirusów – mówi „Rzeczpospolitej” dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.

Aktualizacja: 22.09.2020 22:14 Publikacja: 22.09.2020 22:11

Dzieciątkowski: COVID-19 i grypa mogą się na siebie nałożyć

Foto: AFP

Jak może wyglądać pandemia koronawirusa na jesieni?

Niezależnie od tego, czy będziemy mieli do czynienia ze szczytem zachorowań, czy nie, to na całym świecie nałożenie się SARS-COV-2 z sezonem grypy i chorób grypopodobnych, może nieść poważne konsekwencje dla systemu opieki zdrowotnej. Wystąpią konsekwencje diagnostyczne, ponieważ lekarze – rodzinni, pierwszego kontaktu, czy na izbach przyjęć – będą mieli problemy z odróżnieniem, czy kaszlący i gorączkujący pacjent będzie miał zakażenie wirusem grypy, czy też COVID-19. Na podstawie objawów klinicznych jest to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.

Powinniśmy się obawiać sezonu grypowego?

Nie, ponieważ w pewnym stopniu możemy się na niego przygotować. Jeżeli chodzi o COVID-19, to niestety dopóki nie będzie szczepionki i specyficznych leków, zostaje nam to, o czym mówi się od ponad pół roku – a w co ludzie nie do końca wierzą – czyli dystans społeczny, noszenie maseczek i higiena rąk. Jeśli chodzi o grypę, to mamy alternatywę w postaci szczepień, ale także leków, które na nią działają.

Czy może dojść do mutacji COVID-19 z innymi wirusami?

Zakażenia COVID-29 i te typowe dla sezonu jesiennego, mogą się na siebie nałożyć. W tym okresie spada odporność, ludzie chorują nie tylko na grypę, ale także zakażenia bakteryjne, jak np. angina paciorkowcowa. Takie nadkażenie dodatkowym patogenem jest trudne do zwalczenia nawet przez osobę o prawidłowo funkcjonującym układzie odpornościowym, nie mówiąc o pacjentach z chorobami przewlekłymi. Mamy wtedy do czynienia z tzw. superinfekcją i układ odpornościowy nie wie wtedy, z czym walczyć. Nie występuje jednak możliwość mutacji, ponieważ to zupełnie inne rodziny wirusów, które nie wymieniają się informacją genetyczną.

Czy szczepionka na grypę chroni przed koronawirusem?

Szczepienia przeciwko grypie nie zabezpieczą nas przed koronawirusem. Chroni nas przeciwko zakażeniem wirusem grypy, które w dobie pandemii COVID-19 mogą powodować dodatkowe komplikacje zdrowotne. W związku z tym, jeśli zaszczepimy się przeciwko grypie, jest większa szansa, że na nią nie zachorujemy, a więc jeśli mielibyśmy do czynienia z SARS-CoV-2, to zakażenie przejdzie łagodniej, bo nie nałoży się na zarażenie wirusem grypy.

Czy polska ochrona zdrowia jest przygotowana na sezon jesienny?

Prognozy dotyczące nie tylko Polski, ale i całego europejskiego obszaru gospodarczego dowodzą tego, że prawie żaden z systemów opieki zdrowotnej w krajach Europy nie był przygotowany na wyzwanie, jakim jest COVID-19.

Jakie działania powinien podjąć lekarz, gdy nie ma możliwości stwierdzić, czy pacjent jest chory na COVID-19, czy grypę?

Jeśli występują wszystkie cztery współistniejące objawy, lekarz może kierować pacjenta na badanie w kierunku COVD-19. Natomiast optymalnym rozwiązaniem na jesień byłoby diagnozowanie pacjentów objawowych zarówno w kierunku grypy, jak i koronawirusa. W takiej sytuacji za pomocą teleporady, czy badania fizykalnego, możemy „odsiać” pacjentów, którzy mają np. zwykłe przeziębienie. Jeśli jest to możliwe, najlepiej wysłać ich do domu na zwolnienie tygodniowe, by w dobie COVID-19 nie szerzyli wirusów w otoczeniu. Jeśli mamy do czynienia z pacjentem, który jest zakażony tylko wirusem grypy, powinien ją przechorować w domu przez dwa tygodnie. W przypadku COVID-19 należy się zastanowić, czy skierować pacjenta na izolację domową, czy hospitalizację. Natomiast jeśli u kogoś nałożą się na siebie COVID-19 i grypa, należy bez wahania wysłać go na hospitalizację, ponieważ mogą się dalej rozwinąć poważne stany chorobowe.

Czy w sezonie jesiennym powinno się wykonywać więcej testów?

Wcześniej diagnozowano osoby z tzw. „kontaktu”, w tej chwili diagnozuje się przede wszystkim osoby objawowe. Jest to poniekąd dobre, bo daje informację ministerstwu na temat ilości osób chorych na COVID-19, obłożenia miejsc w szpitalach jednoimiennych, tlenoterapii, czy wykorzystania respiratorów. Finansowo jest to ważne. Ale tego typu system testowania pozwala na wymknięcie się z sita pacjentów, którzy zakażeni są skąpoobjawowo i bezobjawowo. W związku z tym, nie mamy pełnej informacji na temat ilości zakażeń w polskim społeczeństwie. Od dłuższego czasu ilość testów nie ulega większym zmianom. Na jesieni powinno się diagnozować pacjentów objawowych, natomiast w miarę możliwości finansowych również osoby z kontaktu, ponieważ osoby bezobjawowe mogą dalej rozprzestrzeniać koronawirusa, choć z dużo mniejszym prawdopodobieństwem.

Co może zrobić Ministerstwo Zdrowia?

Cały czas należy mówić o zasadach przestrzegania dystansu społecznego, noszenia maseczek itd. Ale ważniejsze jest egzekwowanie rozporządzeń, a z tym są problemy. Na miejscu ministerstwa, starałbym się zapewnić większą ilość szczepionek przeciwko grypie, ponieważ może się okazać, że będzie zwiększone zainteresowanie nimi. Stosunkowo niedawno na rynek amerykański została wprowadzona nowa, wiarygodna generacja szybkich testów wykrywających antygeny koronawirusa. Miałyby dosyć dużą czułość, ich cena na rynku amerykańskim to około 5 dolarów i ich wykonanie zajmuje 15 minut. Obecnie ich producent stara się o rejestrację tych testów dla krajów Unii Europejskiej. Dobrze byłoby zastąpić testy wykrywające materiał genetyczny koronawirusa, właśnie takimi rozwiązaniami. Można je wykonać nawet w gabinecie lekarskim, ponieważ nie wymagają specjalistycznego sprzętu i mielibyśmy tanią, szybką diagnostykę, czy pacjent ma koronawirusa i tylko w przypadku pacjentów dodatnich, potwierdzić wynik przy pomocy testu biologii molekularnej. Nie wiem nic o tym, by Ministerstwo Zdrowia konsultowało takie rozwiązania z lekarzami, czy diagnostami laboratoryjnymi.

Tomasz Dzieciątkowski – doktor habilitowany nauk medycznych, wirusolog

Jak może wyglądać pandemia koronawirusa na jesieni?

Niezależnie od tego, czy będziemy mieli do czynienia ze szczytem zachorowań, czy nie, to na całym świecie nałożenie się SARS-COV-2 z sezonem grypy i chorób grypopodobnych, może nieść poważne konsekwencje dla systemu opieki zdrowotnej. Wystąpią konsekwencje diagnostyczne, ponieważ lekarze – rodzinni, pierwszego kontaktu, czy na izbach przyjęć – będą mieli problemy z odróżnieniem, czy kaszlący i gorączkujący pacjent będzie miał zakażenie wirusem grypy, czy też COVID-19. Na podstawie objawów klinicznych jest to bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień