Zaida poznajemy, gdy zostaje w kajdankach doprowadzony na salę sądową oskarżony o napaść nożem i okaleczenie, jak sam się wyraża, „skurwysyna”. Mężczyzny, któremu rodzice sprzedali jego 11-letnią, ukochaną siostrę. Dziewczynka zaszła w ciążę i w czasie poronienia wykrwawiła sę na śmierć. Ale teraz to on oskarża swoich rodziców o to, że dali mu życie, nie mogąc dać mu ani miłości ani opieki ani szansy na jakiekolwiek bytowanie. W retrospekcjach wraca historia chłopca, który prawnie nie istnieje. Rodzice nie mają pieniędzy na to, by rejestrować kolejne rodzące się dzieci. Więc Zaid nie ma dowodu, nie ma o nim śladu w żadnym urzędzie.
– Zainspirowała mnie autentyczna historia kobiety, która żyjąc w skrajnej nędzy, urodziła szesnaścioro dzieci – mówi Nadne Labaki. – Sześcioro z nich umarło, inne trafiły do sierocińcow.
Nabaki pokazuje codzienność Zaida. Po sprzedaży siostry chłopiec ucieka z domu do nadmorskiego miasteczka. Tam spotyka uciekinierkę z Etiopii, która go przygarnia. Ale ona ma roczne dziecko, którego istnienia nie może ujawnić, bo zostałoby jej zabrane. Pracuje, żeby zdobyć pieniądze na fałszywy dowód dla siebie i synka.
Gdy kobieta zostaje zatrzymana, Zaid próbuje zaopiekować się chłopczykiem, którego zaczyna traktować jak małego brata. Jego codzienność to przeraźliwa nędza, próby zdobycia jakiegokolwiek jedzenia, już nie dla siebie, tylko dla malca. To ulica, obojętne spojrzenia innych – ludzi najczęściej równie desperacko walczących o przetrwanie. To wreszcie marzenie, by uzbierać trochę pieniędzy na wyrobienie sobie papierów, pozwalających pojechać do Szwecji, gdziekolwiek by ona nie była.