Pogorszy się kondycja budżetu państwa

Osłabienie tempa wzrostu gospodarczego odbije się i na publicznej kasie. Deficyt zapewne wzrośnie, choć z drugiej strony nikt nie przewiduje katastrofy.

Aktualizacja: 27.12.2018 11:56 Publikacja: 27.12.2018 06:36

Pogorszy się kondycja budżetu państwa

Foto: Fotorzepa/Marta Bogacz

Rok 2018 przyniesie kolejne rekordy w finansach państwa. Jak powiedziała ostatnio minister finansów Teresa Czerwińska, dziura w kasie będzie mniejsza niż 15 mld zł, zamiast 41 mld zł zaplanowanych w ustawie budżetowej. Ostatnio zbliżony wynik budżet uzyskał w 2000 r. Ale wówczas stanowiło to aż 2,1 proc. PKB, a teraz tylko 0,5 proc. Podobnie rekordowo niski będzie deficyt całego sektora finansów publicznych.

Odwrócenie tendencji

W 2019 r. takie znakomite rezultaty już się raczej nie powtórzą – zgodnie prognozują ekonomiści. Głównie dlatego, że w przyszłym roku odwrócą się wszystkie tendencje, które dotychczas sprzyjały budżetowi i pozwały uzyskiwać dochody wyższe od planowanych. Przede wszystkim chodzi o wzrost gospodarczy. I tak, o ile w tym 2018 roku gospodarka rozpędziła się nawet do

5 proc., o tyle w przyszłym roku – jak prognozują eksperci – wyhamuje do około 3,5–4 proc.

– Tymczasem dynamika PKB i jego struktura ma bardzo silne przełożenie na budżetowe wpływy. Osłabienie tempa wzrostu PKB i tempa wzrostu konsumpcji prywatnej, osłabia dynamikę wpływów podatkowych – wyjaśnia Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao.

Przede wszystkim więc słabszy może być strumień dochodów z VAT, które są główną pozycją budżetową. Podobnie może być z PIT, który zależy od kondycji rynku pracy, a tu może się spodziewać słabszego wzrostu zatrudnienia.

Owoce uszczelniania

Także uszczelnienie systemu podatkowego nie będzie przynosić już tak dobrych efektów. – Jak powiedział sam premier Mateusz Morawiecki, najłatwiej zbiera się nisko wiszące owoce, teraz będzie już trudniej, choć przecież to wciąż priorytet rządu – mówi Jakub Rybacki, ekonomista ING Banku. Dobrze to widać po podatku VAT. W 2017 r., który był pierwszym rokiem intensywnych działań uszczelniających. Wówczas wpływy z tego podatku wzrosły skokowo aż o ok. 24 proc. rok do roku. Tego wyniku nie udało się powtórzyć ani w 2018 r., a nie uda się w 2019 r. Z kolei CIT mocno wzrósł w 2018 r. – aż o 16 proc., ale w 2019 r. ma to być raptem 2 proc.

Bogaci zapłacą więcej, biedni mniej

W 2019 r. będzie też sporo zmian w podatkach, choć nie będą miały one dominującego wpływu na stan budżetu państwa. Przede wszystkim w życie wejdzie danina solidarnościowa, którą będą płacić najbogatsi Polacy, o dochodach powyżej 1 mln zł rocznie (choć po raz pierwszy rozliczenie nastąpi w 2020 r.). Danina opiewa na 4 proc. nadwyżki ponad 1 mln zł dochodów i dotknie zarówno osób na etatach, jak i prowadzących własne firmy.

Za to najmniej zamożni Polacy w 2019 r., przy rocznym rozliczeniu PIT, będą mogli skorzystać po raz pierwszy ze zmian w kwocie wolnej od podatku. System jest dosyć skomplikowany, ale można powiedzieć, że przy dochodach do ok. 8 tys. zł rocznie nikt nie zapłaci ani złotówki podatku. Za to przy dochodach powyżej 127 tys. zł – kwota wolna spada do zera.

Nowością w 2019 r. będzie również znacząca obniżka akcyzy na energię elektryczną (co ma uchronić m.in. gospodarstwa domowe przed znaczącą podwyżką cen prądu). Budżet państwa ma na tym stracić ok. 2 mld zł dochodów z akcyzy, plus 0,5 mld zł z VAT. Ale ubytki mają zostać uzupełnione wpływami ze sprzedaży uprawnień do emisji zanieczyszczeń.

Wydatki wzrosną?

– Dynamika dochodów budżetu będzie więc niższa niż w 2018 r., za to wydatków może być wyższa – zaznacza Marcin Mrowiec. Budżetowi trudno np. będzie coś oszczędzić na dotacjach do FUS (bo przy niższym wzroście zatrudnienia trudno spodziewać lawinowego wzrostu ze składek na ubezpieczenia społeczne) czy obsłudze zadłużenia. – Za to pojawi się presja na wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej – dodaje Jakub Rybacki. – Tu płace rosną znacznie wolniej niż w przedsiębiorstwach, a przecież rząd obiecał, że wszyscy będą korzystać z owoców wzrostu gospodarczego. Jak wynika z danych GUS, wynagrodzenia w szeroko pojętej sferze budżetowej są obecnie (III kwartał 2018 r.) o 14 proc. wyższe niż trzy lata temu, a w sektorze przedsiębiorstw – o 18 proc. A pracownicy budżetowi, słuchając komunikatów o bardzo dobrej kondycji finansów państwa, coraz śmielej wychodzą z postulatami podwyżek na ulice.

Mimo tych zagrożeń, katastrofy, np. przekroczenia limitów dla zadłużania czy ratunkowego podnoszenia podatków, nikt nie się spodziewa. Budżet państwa zakłada, że PKB wzrośnie o 3,8 proc., więc jest w pewien sposób przygotowany na lekkie spowolnienie gospodarcze w porównaniu z 2018 r. Niemniej oznacza to, że deficyt sektora finansów będzie większy niż w 2018 r. Ekonomiści szacują, że wzrośnie on z 0,5–0,7 proc. PKB nawet do średnio 1,5 proc. PKB, a wedle pesymistów – nawet do 2 proc. PKB.

– Generalnie sytuacja finansów publicznych jest dobra, a w porównaniu z poprzednimi latami i rządami, nawet bardzo dobra – mówi Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. – Problem w tym, że jest dobra w czasie bardzo dobrej koniunktury. Przy lekkim pogorszeniu w gospodarce w 2019 r., przewiduje się już wzrost deficytu, a co będzie przy prawdziwym hamowaniu, gdy tempo wzrostu gospodarczego spadnie nawet do 1,5 proc., co może nastąpić po 2020 r.? – pyta retorycznie. – By być na to przygotowanym dziś powinniśmy mieć nadwyżkę w budżecie i dług w okolicy ok. 40 proc. PKB, a nie 50 proc.

Janusz Jankowiak Główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu

Mamy nadzwyczajny okres, gdy wszystko sprzyja finansom państwa. A jednak ten nadzwyczajny moment nie został wykorzystany, by coś poprawić w strukturze wydatków publicznych, ale by dalej je psuć. Bo tzw. wydatki zdeterminowane, z których nie da się wycofać, rosną. Na dodatek rząd prowadzi błędną politykę, całą poprawę w finansach przypisując sobie i utwierdzając społeczeństwo w przekonaniu, że tak będzie na zawsze. A to nieprawda. Finanse publiczne wcale nie zostały przez rząd PiS naprawione i ustabilizowane, a ich stosunkowo dobra kondycja wynika w dużym stopniu z czynników cyklicznych, niezależnych od rządu. Co będzie, gdy przyjdzie hamowanie gospodarki?

Rok 2018 przyniesie kolejne rekordy w finansach państwa. Jak powiedziała ostatnio minister finansów Teresa Czerwińska, dziura w kasie będzie mniejsza niż 15 mld zł, zamiast 41 mld zł zaplanowanych w ustawie budżetowej. Ostatnio zbliżony wynik budżet uzyskał w 2000 r. Ale wówczas stanowiło to aż 2,1 proc. PKB, a teraz tylko 0,5 proc. Podobnie rekordowo niski będzie deficyt całego sektora finansów publicznych.

Odwrócenie tendencji

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład