Uszczelnianie coraz dotkliwsze

Jeśli uda się zrealizować plany na 2018 r., rząd praktycznie odbuduje dochody z VAT. Wciąż luka podatkowa jest jednak duża w CIT i akcyzie, a jej dalsze ograniczanie będzie coraz kosztowniejsze dla biznesu.

Aktualizacja: 31.08.2017 07:20 Publikacja: 30.08.2017 21:21

Uszczelnianie coraz dotkliwsze

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Rząd dosyć skutecznie, zgodnie ze swoimi zapowiedziami, odbudowuje dochody podatkowe. W przyszłym roku wpływy do kasy państwa z podatków – jak wynika z projektu budżetu na 2018 r. – mają wynieść ok. 332 mld zł, czyli 16,1 proc. PKB. To znacznie więcej niż w najgorszym pod tym względem 2015 r., gdy wskaźnik ten sięgał tylko 14,4 proc. PKB. Odbudowę dochodów w latach 2016–2018 można więc szacować na ok. 35 mld zł.

Daleko do wzorca

To niewątpliwie spory sukces, ale wciąż do ideału dosyć daleko. Dla rządu PiS – jak sam wielokrotnie podkreślał – punktem odniesienia jest 2007 r. Wówczas to dochody z podatków sięgnęły rekordowych 17,4 proc. PKB. Nawet jeśli uda się więc zrealizować plany na 2018 r., można szacować, że luka podatkowa nie została jeszcze domknięta na 1,3 proc. PKB (czyli 27–30 mld zł).

W samym VAT nie jest najgorzej, bo tam jest najwięcej przestępczości podatkowej i tam fiskus skierował swoje ostrze w pierwszej kolejności. W tym roku do kasy państwa wpłynie więc aż o 27 mld zł więcej niż w zeszłym, a w 2018 r. – o kolejne 12,5 mld zł więcej (niż rok wcześniej). W sumie w ciągu dwóch lat dochody z VAT wzrosną o prawie 40 mld zł. W sumie w 2018 r. mają wynieść w relacji do PKB 8,1 proc., czyli tyle, ile we wzorcowym roku 2007.

Znacznie gorzej jest z akcyzą i CIT. Choć nominalnie wpływy rosną, to w stosunku do wartości PKB poprawa jest niewielka (a w przypadku akcyzy w 2018 r. przewidywane jest nawet pogorszenie w porównaniu z 2016 r., czyli spadek z 3,6 do 3,4 proc. PKB).

Hurtownia danych

Ministerstwo Finansów podkreśla więc, że w nie ustaje w działaniach uszczelniających, zarówno w podatku VAT, jak i innych. – W 2018 r. planowane jest objęcie obowiązkiem przekazywania danych w formie elektronicznej wszystkich podatników VAT. W związku z tym możliwa będzie dalsza rozbudowa analizatora JPK, co umożliwi identyfikację działań polegających na wykorzystaniu faktur dokumentujących fikcyjne transakcje pomiędzy wszystkimi podatnikami VAT. W 2018 r. planuje się również rozpoczęcie procesu wdrażania systemu elektronicznych kas fiskalnych online oraz wprowadzenie tzw. mechanizmu podzielonej płatności (ang. split payment) – wylicza resort finansów.

Pojawić się ma także nowe narzędzie – Fundament Danych. – To system informatyczny przeznaczony do agregowania danych z różnych źródłowych systemów informatycznych resortu finansów lub baz zewnętrznych i zintegrowania go z dostępnymi w Krajowej Administracji Skarbowej narzędziami analityczno-raportowymi – wyjaśnia „Rzeczpospolitej" resort finansów. Inaczej mówiąc, to wielka hurtownia danych o wszelkiej aktywności przedsiębiorstwa, dzięki której skarbówka będzie mogła z większą precyzją wykrywać nieprawidłowości.

Przewidywane jest także udoskonalenie systemu monitorowania transportu towarów wrażliwych (np. paliwa), a także monitoringu produkcji tytoniu. Oba te rozwiązania mają zapobiegać nielegalnej produkcji i przemytowi produktów obłożonych najwyższa akcyzą. Planowana jest także duża nowelizacja ustawy o CIT i PIT.

Koszty dla firm

Trudno polemizować z fiskusem, że dalsze uszczelniania jest konieczne. Problem w tym, że po pierwszych sukcesach – jak przyznaje wicepremier Mateusz Morawiecki – „uzyskanie każdego kolejnego miliarda dodatkowych wpływów jest trudniejsze". Inaczej mówiąc, nisko wiszące owoce zostały już zebrane, wszystkie proste mechanizmy zostały już wykorzystane, te kolejne zaś będą coraz bardziej kosztowane. Zwłaszcza dla przedsiębiorców.

Organizacje biznesowe skrytykowały już ostro pierwszy projekt mechanizmu split payment, bo może bardzo mocno ograniczyć płynność firm. Protesty wzbudził też pomysł wprowadzenia pewnych limitów co do firmowych wydatków, które można zaliczyć jako koszty podatkowe (w projekcie noweli ustawy o VAT). Zdaniem ekspertów to próba zwiększenia obciążeń firm, a nie żadna walka np. z nieuczciwą optymalizacją.

– Już obecnie przedsiębiorcy ponoszą spore koszty uszczelniania – komentuje Mirosław Gronicki, b. minister finansów. – Resort finansów twierdzi, że nie przytrzymuje zwrotów VAT, co innego mówią przedsiębiorcy. A jeśli VAT trafia do firm z opóźnieniem, to jest to zwykłe kredytowanie rządu – dodaje.

Opinie

Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club

Rząd zakłada bardzo wysoki przyrost dochodów z VAT – aż o 27 mld zł – w 2017 r. Za to w 2018 r. ma on być znacznie mniejszy, czyli tylko 12,5 mld zł. Najwyraźniej resort finansów uznał, że z grubsza osiągnął już to, co się da, w wyniku uszczelniania systemu VAT. Chodzi o 20–30 mld zł do końca 2018 r. To sporo, ale wciąż stosunkowo niewiele w stosunku do zapowiedzi przedstawicieli PiS, gdy była mowa o 50–60 mld zł. Obserwując działania resortu finansów, można też zauważyć, że po wykorzystaniu rozwiązań przygotowanych przez poprzedników: ministra Mateusza Szczurka i ministra Pawła Szałamachę, coraz mniej mamy propozycji nowych, efektywnych mechanizmów. Widać, że w tej chwili dochodzimy do punktu, w którym rząd musi bardzo uważać, by nie wylać dziecka z kąpielą. Takim działaniem byłaby np. realizacja propozycji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak rozumiem, według Ziobry właśnie dochodzimy w uszczelnianiu do ściany i dalsze wykrywanie przestępstw dzięki analizie danych jest utrudnione. W związku z tym – idąc tokiem rozumowania ministra – należy rozważyć możliwość przejmowania kontroli nad prywatną firmą przez wprowadzenie państwowego zarządu na pewien okres. Taki zarząd sprawdzałby, czy firma jest OK, jeśli tak – wracałaby do właściciela, jeśli nie – stawałaby się publiczna. To oczywiście niezwykle groźne propozycje. Na szczęście projekt budżetu na 2018 r. wskazuje, że nie zostaną one wprowadzone w życie.

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan

Nowe propozycje resortu finansów w zakresie uszczelniania podatków dochodowych wzbudziły nasz niepokój. Prowadzą bowiem do tego, że przedsiębiorstwa zostaną zmuszone do obniżenia wartości podatkowych kosztów uzyskania przychodu. Oznacza to, że zapłacą wyższe podatki, a ich zyski spadną. Pogorszy się więc kondycja finansowa tego sektora. Największe kontrowersje wzbudził pomysł, by nałożyć pewne niskie limity dla wydatków na usługi niematerialne, w tym doradcze, PR-owe, marketingowe. Dla wielu firm to posunięcie zupełnie niezrozumiałe i niemające żadnego uzasadnienia w działalności biznesowej. Na szczęście po konsultacjach resort finansów zapowiedział, że wprowadzi ograniczenie tylko wobec zakupu takich usług między spółkami zależnymi. Mam nadzieję, że dotrzyma słowa. To szczególnie ważne, bo rzeczywiście widać, że teraz na celowniku fiskusa znajdą się w szczególności podatnicy CIT i PIT. Z VAT rząd już „wycisnął" bardzo dużo w 2017 r. i przyrost na 2018 r. – zresztą bardzo słusznie – jest znacznie mniejszy. Co co całego budżetu w 2018 r., to wydaje się one do zrealizowania. Boję się jednak, co będzie w kolejnych latach. Rząd zwiększa bowiem tzw. wydatki sztywne. Po 2018 r. dochody mogą już nie rosnąć tak dynamicznie, a wydatki zostaną. Czy wówczas trzeba będzie po prostu podnieść stawki podatkowe?

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku

W projekcie budżetu na 2018 r. optymistycznie założono, że wpływy z VAT mają sięgnąć 166 mld zł, o 8 proc. więcej niż przewidywane dochody z tego podatku w 2017 r. Według naszych szacunków oznacza to poprawę ściągalności o około 1/3 mniejszą niż w 2017 r., co wydaje się racjonalnym założeniem, bo największe przyrosty z uszczelniania uzyskuje się na początku. Z kolei dość pesymistycznie założono dochody z akcyzy – na 70 mld zł, czyli zaledwie o 1,4 proc. więcej niż w 2017 r. Dlatego, naszym zdaniem, łączne dochody z podatków pośrednich są realistyczne. Dochody z podatków bezpośrednich – CIT i PIT (mimo podniesienia kwoty wolnej od podatku) – mają wzrosnąć o 8 i 9 proc. w stosunku do planów na 2017 r. Plany te mają duże prawdopodobieństwo nadwykonania, więc założenia dochodów na przyszły rok również należy ocenić jako realistyczne. Na tej podstawie można przewidywać, że deficyt finansów publicznych wg metodologii unijnej nie przekroczy 2,5 proc. PKB (rząd zakłada, że będzie to 2,7 proc. PKB – red.) Deficyt budżetu centralnego w tym roku ma sięgnąć – jak szacuje resort finansów – 33 mld zł, aż o 26 mld zł mniej od planu. Na tej podstawie można przewidywać, że deficyt całego sektora finansów publicznych w tym roku wyniesie 2–2,2 proc., nawet jeśli rząd zdecyduje się przenieść część deficytu z 2018 na 2017 r.

Rząd dosyć skutecznie, zgodnie ze swoimi zapowiedziami, odbudowuje dochody podatkowe. W przyszłym roku wpływy do kasy państwa z podatków – jak wynika z projektu budżetu na 2018 r. – mają wynieść ok. 332 mld zł, czyli 16,1 proc. PKB. To znacznie więcej niż w najgorszym pod tym względem 2015 r., gdy wskaźnik ten sięgał tylko 14,4 proc. PKB. Odbudowę dochodów w latach 2016–2018 można więc szacować na ok. 35 mld zł.

Daleko do wzorca

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Polska w piątce krajów UE o najwyższym deficycie. Będzie reakcja Brukseli
Budżet i podatki
Ponad 24 mld zł dziury w budżecie po I kwartale. VAT w górę, PIT dołuje
Budżet i podatki
Francja wydaje ciągle za dużo z budżetu
Budżet i podatki
Minister finansów: Budżet wygląda całkiem dobrze
Budżet i podatki
Polacy zmienili nastawienie do podatków. Zawinił Polski Ład