Premier Mateusz Morawiecki oświadczył wtedy ogłaszając pakiet pomocy za 6 mld dolarów, że duże firmy, które chcą z niego skorzystać muszą płacić podatki w kraju swej działalności. - Skończmy z rajami podatkowymi, które są zmorą współczesnych gospodarek - zacytował go „Business Insider".

Rząd w Kopenhadze zatwierdził podczas weekendu nowy pakiet 100 mld koron (ok. 13 mld euro) na wspieranie przedsiębiorstw, których przychody zmalały w związku z ograniczeniami w poruszaniu się. Łącznie władze uruchomiły dotąd 400 mld koron.

Przyjęta następnie poprawka przewiduje, że firmy zarejestrowane w rajach podatkowych znajdujących się na czarnej liście sporządzonej przez UE — jest ich 12, m.in. Panama, Seszele i Kajmany — nie będą kwalifikować się do otrzymania pomocy publicznej. Ponadto te, które zwrócą się o taką pomoc, będą musiały zobowiązać się, że nie wypłacą dywidendy i nie będą skupować swych akcji w latach 2020 i 2021.

- Kiedy wydajemy miliardy koron pochodzące od podatników na ratowanie przedsiębiorstw i miejsc pracy, to te pieniądze powinny służyć temu celowi, a nie temu, by je wysyłać do raju podatkowego na drugi koniec świata — powiedział Reuterowi deputowany Rune Lund, specjalista od spraw fiskalnych w socjalistycznej koalicji Czerwono-Zielonych., która nalegała na wprowadzenie takiej poprawki.