Przestrzeń przeszłości w przyszłości

Różnorodność inwestycyjna w ramach określonych reguł daje możliwość wspólnoty wolności, a więc sensu miasta czasu demokracji.

Aktualizacja: 17.09.2017 20:46 Publikacja: 17.09.2017 20:38

Przestrzeń przeszłości w przyszłości

Foto: ROL

Nowa Huta, Nowe Tychy, nowe wielkie osiedla zupełnie jak miasta. W Warszawie Ursynów, Rataje w Poznaniu, Fordon w Bydgoszczy. Czy to przeszłość? Ale przecież jej zmaterializowany, zorganizowany kształt jest trwale obecny w naszej przestrzeni. To rzeczywistość, która dzisiaj jest przedmiotem z jednej strony refleksji naukowej, a z drugiej obszarem aktywności ruchów społecznych. Dla miasta Tychy dziedzictwo Nowego Miasta, architektura i urbanistyka lat 1955–1989 to również kwestia odpowiedzi, jak przestrzeń przeszłości ma nam służyć w przyszłości.

Jak wykreowana w ciągu kilkudziesięciu lat przestrzeń miejska, żywy organizm ze swoim dziedzictwem trudnej czasem przeszłości, którą chcemy odrzucić i zapomnieć, jest jednak dziedzictwem myśli twórczej, powstałej wysiłkiem wielu ludzi, którzy żyli i działali w tamtym czasie. I których rezultaty pracy są ważne i dzisiaj. Świat był inny, ale marzenia o lepszej przyszłości równie silne. Jak więc tamtą przestrzeń traktować, jak szanować własną przeszłość, mimo że nie wszystko z niej chcemy uznać za dobre? Ale przecież działalność architektów i inwestorów, ówczesnej władzy publicznej i polskiego fenomenu, jakim były spółdzielnie mieszkaniowe, jednak tworzyła tkankę życia społecznego i wspólnoty w zarządzaniu.

Zaczyn wspólnej odpowiedzialności będący dzisiaj emanacją w formie naszego samorządu gminnego. Na ile wówczas tworzono to, co dzisiaj w ustawie o planowaniu nazywamy dobrami kultury współczesnej i które w studium zagospodarowania przestrzennego miasta powinny być ujawnione, tworzyć jego znaki wartości? Obiekty, które mogą i czasami stają się zapisami w gminnej ewidencji zabytków. A więc podlegać ochronie przez nas, członków wspólnoty miejskiej. Które może w większym stopniu powinny stać się przedmiotem aktywnej działalności miejskich konserwatorów zabytków.

Ale podlegać modernizacji, tak jak w konkursie Modernizacja Roku, gdzie doceniamy aktywność inwestorów i projektantów dostosowujących budynki przeszłości do dzisiejszych potrzeb. Miasto też musi być modernizowane. Nazywamy to często rewitalizacją, ale przecież nowe miasta nie są miastami upadłymi. Są miastami pełnymi żywotności i gotowości do rozwoju. Co jest więc ich wartością? Czy budynki, czy też standard urbanistyczny który zaczynamy coraz częściej doceniać w czasie prymatu rynku nad wartością dobra publicznego jakim powinno być miasto. Czyli rozległe tereny zieleni, mimo że kosztowne w utrzymaniu. Osiedlowe boiska, mimo że czasem zapuszczone.

Osiedla mieszkaniowe, bez parkingów, ale za to z widokiem na zieleń. Często dzisiaj dogęszczane nowymi budynkami, przy protestach ich mieszkańców, ale również uzupełniane nieobecnymi jeszcze lokalnymi usługami. Czy wartością jest architektura, czasem siermiężna, bo wynikającą z uwarunkowań technologicznych tamtego czasu, często niskiej efektywności energetycznej? Zawierająca jednak myśl twórczą i społeczne nastawienie architektów. A dzisiaj czasem je gubimy w pogoni za modą. Bo wstydzimy się, lub nie potrafimy wskazać wymiaru społecznego architektury. Gubimy również wymiar społeczny w mieście, ponieważ w zbyt wielkim stopniu staje się ono polem gry o miasto.

A przecież cała trudność rozwoju miejskiego polega na zdefiniowaniu tego, co publiczne, wspólne, Civitas i zapewnieniu tego czego wówczas brakowało czyli wolności inwestycyjnej i jej różnorodności. Bo to różnorodność inwestycyjna w ramach określonych reguł daje możliwość wspólnoty wolności, a więc sensu miasta czasu demokracji. Pytanie zatem, na ile potrafimy uszanować z naszej wspólnej przeszłości i naszego wspólnego trudu istniejące już dobra kultury współczesnej. W jakim stopniu potrafimy dzisiaj nie poddawać ich wyłącznie ekonomicznej utylitarności.

Przykładem może być wyróżnione w Modernizacji Roku 2017 Centrum Działań Kreatywnych w Zielonej Górze, czy Deptak Osiedlowy w Legnicy. Ale jest też przekształcany Ursynów Północny. Bo miasto jest żywym organizmem, ale żywotność jego musi być związana z aktywnością ludzi. Naprawiajmy miasta, nie musimy ich niszczyć po to żeby ponownie budować.

Nowa Huta, Nowe Tychy, nowe wielkie osiedla zupełnie jak miasta. W Warszawie Ursynów, Rataje w Poznaniu, Fordon w Bydgoszczy. Czy to przeszłość? Ale przecież jej zmaterializowany, zorganizowany kształt jest trwale obecny w naszej przestrzeni. To rzeczywistość, która dzisiaj jest przedmiotem z jednej strony refleksji naukowej, a z drugiej obszarem aktywności ruchów społecznych. Dla miasta Tychy dziedzictwo Nowego Miasta, architektura i urbanistyka lat 1955–1989 to również kwestia odpowiedzi, jak przestrzeń przeszłości ma nam służyć w przyszłości.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu