Zmiana przepisów czasem bywa zmorą

Ciągłe zmiany w prawie nie zawsze pomagają w realizacji inwestycji, często tylko przeszkadzają. I politycy powinni o tym wiedzieć. Wolą jednak ciągle eksperymentować. A skutki tego mogą być opłakane.

Aktualizacja: 02.03.2018 08:46 Publikacja: 02.03.2018 08:39

Zmiana przepisów czasem bywa zmorą

Foto: Fotorzepa, Adam Burakowski

Stabilność prawa to dziś rzadka wartość. Przyzwyczailiśmy się do ciągłych zmian. Każda ma być uproszczeniem, ułatwieniem i koniecznie poprawić to, co popsuli poprzednicy. Tymczasem w praktyce to często prawdziwa zmora. Z tego powodu niejedne plany legły w gruzach. W wielu wypadkach zdecydowanie byłoby lepiej, gdyby politycy mniej mieszali w prawie.

Wydawane od połowy lipca 2003 r. warunki zabudowy są bezterminowe. Dla wielu dużym zaskoczeniem było, kiedy 1 stycznia tysiące tych decyzji straciło swoją ważność na skutek wejścia w życie nowego prawa wodnego. Można się wprawdzie ubiegać o nowe. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że się je dostanie. Trzeba bowiem spełnić nowe warunki. Niby cel zmian był szczytny. Ma powstawać mniej inwestycji na terenach zalewowych. Problem jednak w tym, że w wielu wypadkach nieruchomości nigdy nie były zagrożone powodzią. Mimo to warunki dla tych działek także straciły ważność.

To samo prawo wodne narobiło również niezłego bałaganu, gdy chodzi o pozwolenia wodnoprawne. Inwestorzy mają problemy z otrzymaniem tej decyzji, ponieważ zmienił się urząd, który je wydaje, Zamiast starostw są to teraz Wody Polskie, a te są dopiero w fazie organizacji. Po co było zmieniać coś, co działało dobrze?

Jeszcze trzy lata temu nikt również nie przypuszczał, że prywatnego gruntu rolnego nie będzie można swobodnie kupić ani sprzedać. Owszem, wszyscy wiedzieli, że wielkimi krokami zbliża się termin, kiedy przestaną obowiązywać zezwolenia na zakup polskiej ziemi rolnej przez obywateli innych państw unijnych. Politycy od dawna mówili też o zmianie przepisów.

Nikt się jednak nie spodziewał, że nowe prawo będzie restrykcyjne przede wszystkim dla polskich obywateli.

Sam rząd się w końcu do tego przyznał. Bardzo pouczająca jest lektura uzasadnienia projektu nowelizacji ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, którego autorem jest Rada Ministrów. Wynika z niego jasno, że wspomniana ustawa utrudnia realizację inwestycji. Projekt w tempie ekspresowym został uchwalony i wszedł już w życie. Dzięki tej zmianie wspomnianej ustawy nie stosuje się do gruntów rolnych, na których obszarze realizowane są inwestycje przez ważne strategicznie trzy spółki Skarbu Państwa: Polskie Sieci Elektroenergetyczne SA, Gaz-System SA oraz PERN SA.

Wszystko też wskazuje na to, że szykuje się kolejny wyłom w restrykcyjnych przepisach dotyczących obrotu ziemią. Chodzi o 900 tys. ha ziemi położonej w granicach administracyjnych miast.

Urzędnik i inwestorzy muszą się też wykazać niezłą wiedzą, by prawidłowo zastosować właściwe przepisy prawa budowlanego. Zmieniały się one wielokrotnie na przestrzeni lat. Inne zasady przy legalizacji samowoli budowlanej obowiązywały w 1980, w 1994 r. czy obecnie. Mało prawdopodobne jest, by politycy poszli po rozum do głowy i przestali wymyślać kolejne cudowne reformy.

W tej chwili ważą się losy projektu kodeksu urbanistyczno-budowlanego oraz ustawy inwestycyjnej. Jeżeli Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju będzie kontynuowało nad nimi prace, to wkrótce inwestorów znowu czekają zmiany, ale tym razem będzie to już prawdziwe trzęsienie ziemi. Projekty wprowadzają bardzo istotne zmiany w zasadach załatwiania formalności i realizacji inwestycji.

Jeżeli w ich wypadku zabraknie dobrze skonstruowanych przepisów przejściowych, będzie to prawdziwa katastrofa. Za niechlubny przykład może posłużyć ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego. Z powodu kiepskiej jakości przepisów przejściowych potrzebnych było już kilka uchwał Sądu Najwyższego. Dopiero dzięki nim rozstrzygnęło się m.in., co dalej z umowami warunkowymi dotyczącymi sprzedaży ziemi zawartymi przed wejściem w życie tej ustawy. SN przesądził, że wolno dokończyć transakcje na starych, mniej restrykcyjnych zasadach.

Ale zanim doszło do wydania tej uchwały, przez dwa lata inwestorzy nie mogli nic ze swoją ziemią zrobić. Mieli pecha, bo w trakcie transakcji zmieniły się przepisy.

Stabilność prawa to dziś rzadka wartość. Przyzwyczailiśmy się do ciągłych zmian. Każda ma być uproszczeniem, ułatwieniem i koniecznie poprawić to, co popsuli poprzednicy. Tymczasem w praktyce to często prawdziwa zmora. Z tego powodu niejedne plany legły w gruzach. W wielu wypadkach zdecydowanie byłoby lepiej, gdyby politycy mniej mieszali w prawie.

Wydawane od połowy lipca 2003 r. warunki zabudowy są bezterminowe. Dla wielu dużym zaskoczeniem było, kiedy 1 stycznia tysiące tych decyzji straciło swoją ważność na skutek wejścia w życie nowego prawa wodnego. Można się wprawdzie ubiegać o nowe. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że się je dostanie. Trzeba bowiem spełnić nowe warunki. Niby cel zmian był szczytny. Ma powstawać mniej inwestycji na terenach zalewowych. Problem jednak w tym, że w wielu wypadkach nieruchomości nigdy nie były zagrożone powodzią. Mimo to warunki dla tych działek także straciły ważność.

Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu