Szkocja szuka miejsca w Unii

Im gorzej między Londynem i Brukselą, tym lepiej dla Edynburga. W to wierzy Nicola Sturgeon.

Aktualizacja: 20.10.2016 20:17 Publikacja: 19.10.2016 19:05

Nicolę Sturegon przyjął szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Szef Rady UE Tusk – nie.

Nicolę Sturegon przyjął szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Szef Rady UE Tusk – nie.

Foto: AFP, Thierry Charlier

Pierwsza minister zapowiedziała w tym tygodniu w BBC, że podejmie próbę zawarcia odrębnego porozumienia z Unią, które pozwoli Szkocji pozostać w jednolitym rynku.

– Nie mówię, że to będzie łatwe. Ale w nadzwyczajnych okolicznościach, w jakich się znaleźliśmy, musimy podjąć wszelkie starania, aby głos Szkotów został wysłuchany – powiedziała Sturgeon.

23 czerwca większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem kraju z Unii, ale w samej Szkocji 62 proc. głosujących odrzuciło Brexit, a tylko 38 proc. było za takim rozwiązaniem.

W czwartek premier Theresa May po raz pierwszy weźmie udział w szczycie UE w Brukseli. To będzie dla niej okazja, aby zasygnalizować pozostałym przywódcom Unii, jak wyobraża sobie przyszłe relacje między Zjednoczonym Królestwem a Wspólnotą, choć formalne rozmowy w tej sprawie mają się rozpocząć dopiero wiosną przyszłego roku.

„Financial Times" uważa, że kraj zmierza ku „hard Brexit", twardemu rozwodowi z Unią. Wielka Brytania nie będzie więc częścią jednolitego rynku, bo chce utrzymać ograniczenia w przepływie imigrantów oraz nie uznaje jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Kraj nie będzie też należał do unii celnej. I choć chciałby utrzymać uprzywilejowany dostęp do konsumentów w UE przynajmniej w niektórych dziedzinach, takich jak motoryzacja czy usługi finansowe, wątpliwe, aby zgodziły się na to kraje Unii.

Uprzedzając taki rozwój wydarzeń Sturgeon, która jest też liderką Szkockiej Partii Narodowej (SNP), coraz bardziej dystansuje się wobec taktyki negocjacyjnej Londynu.

– To jest tylko strategia polityczna. Sturgeon chce pokazać, że zrobiła wszystko, aby obronić interesy Szkocji w ramach Wielkiej Brytanii, ale nie dało się i trzeba stawiać na niepodległość – mówi jednak „Rz" Daniel Gros, dyrektor wpływowego brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS). – Szkocja nie może wynegocjować osobnej umowy, bo Unia utrzymuje relacje z państwami, nie regionami. Jak zresztą można by wtedy rozróżnić, czy towar pochodzi ze Szkocji czy z Anglii? No i Hiszpania natychmiast zawetowałaby takie porozumienie, aby nie stwarzać precedensu dla Katalonii – dodaje niemiecki ekonomista.

Sturgeon już zresztą przygotowała następny ruch. Na kongresie SNP w ubiegłym tygodniu zapowiedziała, że jej rząd przygotuje projekt nowego referendum w sprawie niepodległości kraju. Głosowanie „najprawdopodobniej" miałoby się odbyć „przed 2020 r.". To byłby swoisty miecz Damoklesa wiszący nad May po to, aby „nie zapomniała o interesach Szkocji", negocjując z Unią.

W 2014 r. szkoccy nacjonaliści przegrali podobne referendum z kretesem. Wówczas tylko 45 proc. głosujących opowiedziało się za oderwaniem od Unii, a 55 proc. – za utrzymaniem 300-letniego związku z Anglią. Najnowszy sondaż dla dziennika „The Herald" pokazuje, że te proporcje zasadniczo się nie zmieniły. 47 proc. Szkotów nadal jest przeciwko niepodległości, 39 proc. opowiada się za nią, a 14 proc. nie ma zdania.

Nastroje w Edynburgu i Glasgow są stabilne przede wszystkim dlatego, że dopiero teraz pojawiają się pierwsze negatywne skutki decyzji o Brexicie sprzed czterech miesięcy. Funt jest wart do euro o 18 proc. mniej niż rok temu, co wpływa na wzrost kosztów podróży czy importowanej żywności. Pierwsze banki w City i zagraniczni inwestorzy (np. Nissan) sygnalizują, że mogą przenieść się na kontynent po wyjściu kraju z Unii. Ale z drugiej strony po załamaniu cen ropy, która zapewniała ok. 10 mld funtów rocznie dochodów do budżetu regionalnego w Edynburgu, Szkoci potrzebują jak nigdy subwencji z Londynu, aby utrzymać dotychczasowy poziom życia.

– Sturgeon liczy, że dalsze pogorszenie sytuacji gospodarczej Wielkiej Brytanii wystarczy, aby pobudzić nastroje niepodległościowe. Ale to nie wystarczy. Do tego potrzebny byłby szerszy konflikt między Londynem i Brukselą, np. w sprawie warunków podróżowania, wiz – uważa Daniel Gros.

W pojedynku z Nicolą Sturgeon, Theresa May jest więc na razie górą.

– Należałem do 62 proc. Szkotów, którzy głosowali w czerwcu za pozostaniem w Unii, ale nie zrobiłem tego przy założeniu, że jeśli nie postawię na swoim, to będę starał się wyprowadzić Szkocję ze Zjednoczonego Królestwa – powiedział dość pewny siebie sekretarz ds. Szkocji w rządzie May, David Mundell.

Pierwsza minister zapowiedziała w tym tygodniu w BBC, że podejmie próbę zawarcia odrębnego porozumienia z Unią, które pozwoli Szkocji pozostać w jednolitym rynku.

– Nie mówię, że to będzie łatwe. Ale w nadzwyczajnych okolicznościach, w jakich się znaleźliśmy, musimy podjąć wszelkie starania, aby głos Szkotów został wysłuchany – powiedziała Sturgeon.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788