W liście z 19 maja negocjator Londynu David Frost sięgnął do sformułowań, które przystają do Wielkiego Bazaru w Stambule, ale nie etykiety wysłannika Jego Królewskiej Mości.
„Propozycje Unii są warte niewiele, są niskiej jakości. Nie możemy zrozumieć, co takiego powoduje, że tylko Wielka Brytania jest wśród unijnych partnerów niegodna propozycji sprawdzonych układów o wolnym handlu. Mam nadzieję, że w nadchodzących tygodniach Unia zastanowi się nad rozwiązaniami, które pozwolą pójść do przodu" – napisał do swojego odpowiednika Michela Barnier.
Przeprowadzka banków
Dwa dni później otrzymał odpowiedź: nie może być żadnego automatyzmu w przyznawaniu korzyści, które Unia mogła w odmiennym kontekście i okolicznościach przyznać często całkowicie różnym partnerom. Biorąc pod uwagę bliskość geograficzną i daleko posuniętą współzależność gospodarczą, musimy uzyskać poważne gwarancje co do warunków równej konkurencji, aby zapobiec naruszeniu równych warunków wymiany – uznał Francuz.
Wymiana korespondencji wieńczy zakończenie w piątek trzeciej rundy rokowań, które za sprawą Covid-19 są prowadzone zdalnie. To nie pomaga w wypracowaniu kompromisowych rozwiązań. Czwartą rundę zaplanowano na 1 czerwca. Czas goni, bo pod koniec czerwca upływa termin, w którym Wielka Brytania musi wystąpić o przedłużenie okresu przejściowego poza 31 grudnia 2020 r. Jeśli tak się nie stanie, a Frost i Barnier nie znajdą jakiejś formuły przyszłej współpracy, z nowym rokiem wymiana towarów i usług zostanie objęta wysokimi cłami. O tym, że taka perspektywa jest coraz poważniej brana pod uwagę przez biznes, świadczą doniesienia Bloomberga, że w londyńskiej City banki rozważają przeniesienie części działalności na kontynent, byle nie wypaść z rynku operacji w strefie euro.