Johnson, który niejednokrotnie zapowiadał, że Zjednoczone Królestwo opuści Unię z końcem października, rozgniewał swoich krytyków, zawieszając parlament do 14 października. Rząd twierdzi, że zawieszenie nie jest niczym niezwykłym, ale przeciwnicy premiera oskarżyli go o próbę uniemożliwienia im przejęcia kontroli nad brexitem.

- Dlaczego nie jesteś z nimi w parlamencie, który rozwiązuje bałagan, który stworzyłeś - krzyknął na spotkaniu w Rotherham jeden z uczestników, przerywając przemówienie Johnsona. Próbując wrócić do przerwanego wątku Johnson odpowiedział: „Bardzo się cieszę, że wkrótce wrócę do parlamentu”. Później powiedział ze sceny, że zakłócający spotkanie mężczyzna został z niego wyrzucony. - Wyszedł przedwcześnie, niekoniecznie o własnych siłach - mówił.

W przemówieniu przedstawiającym plany przekazania władzom lokalnym większej władzy, Johnson przekonywał, że jako były burmistrz Londynu wiedział, w jaki sposób władza lokalna może poprawić życie ludzi. W tym momencie protestujący głośno krzyknął, zadając pytanie: „Podobnie jak nasi posłowie, Boris? Może wrócisz do parlamentu?”. Gdy mężczyzna został usunięty, Johnson powiedział: „Chcemy, aby miasta i społeczności mogły reprezentować tego faceta i rozwiązywać jego problemy”.

Był to już trzeci raz w tym miesiącu, gdy Johnson został tak zaczepiony na północy kraju. W zeszłym tygodniu pewien mężczyzna przeszkodził Johnsonowi, udzielającemu wywiadu telewizyjnego na ulicy, mówiąc, że powinien spędzać więcej czasu na negocjacjach z UE. Jeszcze wcześniej pewna kobieta krytykowała głośno cięcia wydatków publicznych przez konserwatywny rząd.