Gospodarka rośnie jak na drożdżach, a nasze firmy nakręcają zarówno rosnące apetyty krajowych konsumentów, jak i sukcesy na rynkach eksportowych. Czyli – jakkolwiek by patrzyć – jest dobrze. A jednak nie do końca. Z różnych stron docierają sygnały, że lepiej już było i choć może sam wskaźnik wzrostu PKB jeszcze tego nie odnotowuje, to trzeba szykować się na gorsze czasy.

Widać to chociażby po rosnącej liczbie upadłości i rozpoczynanych postępowań restrukturyzacyjnych. Powodów jest wiele, ale jednym z kluczowych są bardzo szybko rosnące koszty działalności, w tym surowców i materiałów, związane ze zwiększonym popytem na wyroby, a także coraz większe problemy z pozyskiwaniem nowych pracowników i związana z tym silna presja płacowa. To wszystko sprawia, że wiele przedsiębiorstw ma problemy z utrzymaniem dotychczasowych marż, a co za tym idzie niezbędnych do rozwoju zysków. Duża konkurencja na rynku nie pozwala z kolei przerzucać rosnących kosztów na konsumentów.

Konsekwencją takiej sytuacji jest utrzymujący się wciąż wysoki poziom zatorów płatniczych. W ten sposób, mimo korzystnej sytuacji na rynku, o kłopoty nie jest trudno. Trudno się więc dziwić, że wielu przedsiębiorców wstrzymuje inwestycje, choć mogłyby one podnieść produktywność i konkurencyjność ich biznesów.

Tak naprawdę jednak to dopiero przygrywka. Bo przed firmami czają się kolejne, bardzo poważne wyzwania. W przedsiębiorców już uderzają bardzo wysokie notowania ropy naftowej, które nawet jeśli nie mają wpływu na sam koszt produkcji, to silnie odbijają się na kosztach logistycznych. Ale na tym nie koniec. Niebawem będą musiały się zmierzyć z dynamicznym wzrostem cen energii. Jak szacuje Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) po 2020 roku będziemy mieli najwyższe hurtowe ceny energii i taryfy dla wszystkich grup odbiorców w całej Unii Europejskiej. To między innymi konsekwencja drożejących uprawnień do emisji CO2, co w przypadku naszej energetyki – wciąż w dominującym stopniu opartej na węglu – jest zabójcze.

Biorąc pod uwagę splot wielu niekorzystnych okoliczności, wewnętrznych i zewnętrznych, czekają nas trudne czasy. Niestety, padające z różnych stron ostrzeżenia nie są na razie traktowane zbyt poważnie przez rząd. Oby nie okazało się, że niegdysiejsza zielona wyspa zmieni się w dymiące pogorzelisko. ©?