To sprzymierzony z InPostem amerykański fundusz, który stanie naprzeciw Poczty Polskiej. Kto wygra? Na początku zapewne klient, ponieważ znacznie wzrośnie liczba dostępnych urządzeń – w domyśle pewnie spadną ceny, gdy projekt paczkomatów Poczty Polskiej ruszy na dobre.
InPost to laureat chyba wszystkich możliwych nagród w tym kraju za innowacje i świeży pomysł biznesowy. Ale nie zawsze jest tak dobrze, cieniem kładzie się sprawa upadłości spółki z grupy, odpowiadającej za doręczenia listów, która bezpardonowo pozbyła się rzeszy pracowników, zostawiając ich na lodzie.
Poczta Polska to z kolei państwowy gigant, co w oczach wielu konsumentów jest zaletą, a dla innych – wadą. Kojarzy się im z kolejkami, opryskliwą obsługą i awizo wrzuconym do skrzynki, choć adresat był w domu. W tle pozostaje spór z pracownikami narzekającymi na zbytnie obciążenie pracą przy relatywnie niskich zarobkach.
Część ludzi zapewne weźmie to pod uwagę, inni sprawdzą tylko, jaki jest koszt ostatecznej usługi, ponieważ tylko w oparciu o takie kryteria podejmują decyzje zakupowe. Pewne jest, że zyskać na tym może rynek handlu internetowego, który choć rozwija się w szybkim tempie, to nadal zderza z szeregiem barier.
W Polsce w sieci kupuje nieco ponad 50 proc. konsumentów, co na tle Europy jest wynikiem niskim, u rekordzistów, czyli w krajach skandynawskich to ponad 90 proc. Brak dostępu do tanich i szybkich metod dostawy jest jednym z powodów, dla których klienci na kupowanie online się nie zdecydują. Przesyłka kurierska jest dla nich po prostu za droga.