Huśtawka indeksów, jaką obserwujemy od 2015 r., podnosi ciśnienie nawet największym stoikom. W trudnych czasach na wagę złota są osoby, które mimo niesprzyjających warunków robią swoje i przeprowadzają firmy przez cały ten bałagan. To nie jest dobry czas na zmiany zarządów. I wbrew pozorom takich zmian w minionym roku wcale nie było wiele. O tych nielicznych mówiło się natomiast dużo, bo dotyczyły dużych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Łącznie odsetek zmian na fotelach prezesów był najniższy od lat i wyniósł mniej niż 16 proc., a bez zmian „politycznych" niespełna 14 proc.

Kiedy zmienia się prezes? Najczęściej podczas zmian właścicielskich. Nowy właściciel wybiera nową radę nadzorczą, a ta „swojego" prezesa. Tymczasem w 2015 r. zmian personalnych było niewiele, mimo że roszad właścicielskich w spółkach giełdowych obserwowaliśmy całkiem sporo. To dobry znak. Świadczy o tym, że dotychczasowi menedżerowie się sprawdzają, a spółki osiągają dobre wyniki. Wysokie zyski przekładają się na sute dywidendy, a to cieszy właścicieli. Ponadto, zmiana prezesa to spory wydatek. Wielomilionowe odprawy wcale nie należą do rzadkości.

Niekiedy informacja o zmianie prezesa może być cenotwórcza. W 2015 r. byliśmy świadkami mocnej zwyżki kursu Polnordu, kiedy okazało się, że pokieruje nim wieloletni prezes Ciechu Dariusz Krawczyk. Zarządzanie spółką giełdową to wiele atutów: prestiż, wysoka pensja, możliwość uczestniczenia w programach motywacyjnych. Rzadziej mówi się o ogromniej odpowiedzialności ponoszonej przez takie osoby. Odpowiedzialności, która mocno wzrośnie, gdy w życie wejdą przepisy umożliwiające nakładanie na członków zarządów i rad nadzorczych potężnych kar finansowych za naruszanie obowiązków informacyjnych. W takich okolicznościach lepiej nie pozbywać się sprawdzonych menedżerów, bo o nowych może być bardzo trudno.