Wybory na Białorusi. Przejęto nawet obrazy Chagalla

Władze w Mińsku przejęły kontrolę nad czołowym rosyjskim bankiem w kraju, którym zarządzał główny konkurent Łukaszenki w tegorocznych wyborach prezydenckich.

Aktualizacja: 16.06.2020 20:00 Publikacja: 16.06.2020 17:19

Wybory na Białorusi. Przejęto nawet obrazy Chagalla

Foto: AFP

Białoruskie władze wprowadziły w poniedziałek własny tymczasowy zarząd w Biełgazprombanku, od kilku dni trwają areszty i przesłuchania członków zarządu banku oraz powiązanych z nim spółek. To jeden z trzech największych banków na Białorusi, niemal w całości należący do Gazpromu oraz Gamprombanku, które wcześniej wydały oświadczenie, że władze w Mińsku podjęły „bezprawne działania".

Tymczasem Komitet Kontroli Państwowej Białorusi (KDK) poinformował o wszczęciu spraw karnych dotyczących „prania brudnych pieniędzy" oraz „oszustw podatkowych na dużą skalę". Niezależne białoruskie media poinformowały we wtorek, że w sprawach karnych figuruje już 15 osób, wciąż nie wiadomo ilu z nich aresztowano. W ciągu ostatnich dni białoruskie służby w trakcie rewizji zajęły cztery miliony dolarów oraz papiery wartościowe warte pół miliona dolarów. Ale nie tylko to.

Opróżniono nawet galerię sztuki w Mińsku, należącą do Biełgazprombanku. Służby zajęły 150 obrazów, wartych niemal 20 mln dolarów. Wśród nich były obrazy urodzonych na terenie dzisiejszej Białorusi Marca Chagalla i Chaima Soutinea. To staraniami wieloletniego prezesa banku Wiktara Babaryki na Białorusi znalazło się wiele obrazów pochodzących stamtąd twórców. Sponsorował też wydanie książek białoruskiej noblistki Swiatłany Aleksiewicz, gdy w 2015 otrzymała nagrodę Nobla, ale krytykowała reżim i całkowicie została zignorowana przez władze w Mińsku. Dla wielu było zaskoczeniem, gdy w maju Babaryka odszedł z banku i ogłosił swój start w wyborach prezydenckich, które odbędą się 9 sierpnia.

Znany białoruski politolog Waler Karbalewicz uważa, że Babaryka jest jednym z najgroźniejszych oponentów, z którymi miał styczność rządzący od ponad ćwierćwiecza Łukaszenko. Uważa, że punktem zwrotnym były sondaże, które pod koniec maja przeprowadziły czołowe białoruskie portale informacyjne. – We wszystkich tych sondażach Babaryka miał ponad 50 proc., a poparcie dla Łukaszenki wahało się w granicach kilku procent. To wystarczyło, by reżim się wystraszył, zwłaszcza, że odpowiednie służby przeprowadzają sondaże wyłącznie dla prezydenta i dobrze wie jakie nastroje panują w społeczeństwie. Innych sondaży na Białorusi nie ma – mówi „Rzeczpospolitej" Karbalewicz. – Opozycja demokratyczna przespała te wybory, jej liderzy nie mają żadnego doświadczenia w zarządzaniu, Babaryka takie doświadczenie ma i prawdopodobnie dzięki temu zyskał takie poparcie społeczeństwa – dodaje.

Jeszcze na początku czerwca niezależny portal Nasza Niwa poinformował, że po tamtych internetowych sondażach władze zabroniły mediom przeprowadzenia ankietowania ludzi na swoich witrynach, teraz grożą za to wysokie kary grzywny. Odkąd 29 maja funkcjonariusze OMONu aresztowali popularnego blogera Siarheja Cichanouskiego, Babaryka znalazł się w centrum wszystkich białoruskich mediów. Również tych rządowych, za pośrednictwem których Aleksandr Łukaszenko oskarżał go o powiązania z „rosyjskimi oligarchami", nie wymieniając nazwisk. – Władzy w tym kraju oni nie dostaną – grzmiał.

Bankowiec jeździ po regionach, w poniedziałek zgromadzi tłum ludzi w Bobrujsku. W GDK sugerują, że ma związek ze sprawą, ale oficjalnie w żadnym postępowaniu nie figuruje, nie usłyszał też żadnych zarzutów. Mówi o „przywłaszczeniu banku" i uważa to za część wywieranej na niego przedwyborczej „presji". Mówił też o tym, że jego sztab wyborczy "ma plan" na wypadek jego aresztu.

Tymczasem szef państwowego nadawcy publicznego Biełteleradiokampanii Iwan Ejsmont zasugerował w niedzielę, że już niebawem białoruskie władze przedstawią dowody „ingerencji obcego państwa w wewnętrzne sprawy Białorusi". Co ciekawie, jego żona i zarazem rzeczniczka prezydenta Łukaszenki Natalia Ejsmont mniej więcej w tym samym czasie mówiła, że zatrzymani „już składają zeznania" godzące w Babarykę. Na sugestie Mińska Moskwa na razie, przynajmniej oficjalnie, nie reaguje.

- Babaryka nie jest ręką Kremla. Jest przypadkową ofiarą sytuacji, w której znalazły się białorusko-rosyjskie relacje. Wszystko dlatego, że władze Rosji podjęły decyzje by nie kontynuować bezgranicznego i bezwarunkowego wsparcia gospodarczego Białorusi jak to było dotychczas- mówi „Rzeczpospolitej" Aleksiej Muchin, moskiewski politolog związany z Kremlem. – Rosja nie komentuje tego co się dzieje w Mińsku, ponieważ władze Białorusi tylko na to czekają aż Moskwa zabierze głos. Łukaszenko ma problemy na własnym podwórku, problemy gospodarcze. Ale to wewnętrzne sprawy Białorusi – dodaje.

Białoruskie władze wprowadziły w poniedziałek własny tymczasowy zarząd w Biełgazprombanku, od kilku dni trwają areszty i przesłuchania członków zarządu banku oraz powiązanych z nim spółek. To jeden z trzech największych banków na Białorusi, niemal w całości należący do Gazpromu oraz Gamprombanku, które wcześniej wydały oświadczenie, że władze w Mińsku podjęły „bezprawne działania".

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia