Białoruskie władze wprowadziły w poniedziałek własny tymczasowy zarząd w Biełgazprombanku, od kilku dni trwają areszty i przesłuchania członków zarządu banku oraz powiązanych z nim spółek. To jeden z trzech największych banków na Białorusi, niemal w całości należący do Gazpromu oraz Gamprombanku, które wcześniej wydały oświadczenie, że władze w Mińsku podjęły „bezprawne działania".
Tymczasem Komitet Kontroli Państwowej Białorusi (KDK) poinformował o wszczęciu spraw karnych dotyczących „prania brudnych pieniędzy" oraz „oszustw podatkowych na dużą skalę". Niezależne białoruskie media poinformowały we wtorek, że w sprawach karnych figuruje już 15 osób, wciąż nie wiadomo ilu z nich aresztowano. W ciągu ostatnich dni białoruskie służby w trakcie rewizji zajęły cztery miliony dolarów oraz papiery wartościowe warte pół miliona dolarów. Ale nie tylko to.
Opróżniono nawet galerię sztuki w Mińsku, należącą do Biełgazprombanku. Służby zajęły 150 obrazów, wartych niemal 20 mln dolarów. Wśród nich były obrazy urodzonych na terenie dzisiejszej Białorusi Marca Chagalla i Chaima Soutinea. To staraniami wieloletniego prezesa banku Wiktara Babaryki na Białorusi znalazło się wiele obrazów pochodzących stamtąd twórców. Sponsorował też wydanie książek białoruskiej noblistki Swiatłany Aleksiewicz, gdy w 2015 otrzymała nagrodę Nobla, ale krytykowała reżim i całkowicie została zignorowana przez władze w Mińsku. Dla wielu było zaskoczeniem, gdy w maju Babaryka odszedł z banku i ogłosił swój start w wyborach prezydenckich, które odbędą się 9 sierpnia.
Znany białoruski politolog Waler Karbalewicz uważa, że Babaryka jest jednym z najgroźniejszych oponentów, z którymi miał styczność rządzący od ponad ćwierćwiecza Łukaszenko. Uważa, że punktem zwrotnym były sondaże, które pod koniec maja przeprowadziły czołowe białoruskie portale informacyjne. – We wszystkich tych sondażach Babaryka miał ponad 50 proc., a poparcie dla Łukaszenki wahało się w granicach kilku procent. To wystarczyło, by reżim się wystraszył, zwłaszcza, że odpowiednie służby przeprowadzają sondaże wyłącznie dla prezydenta i dobrze wie jakie nastroje panują w społeczeństwie. Innych sondaży na Białorusi nie ma – mówi „Rzeczpospolitej" Karbalewicz. – Opozycja demokratyczna przespała te wybory, jej liderzy nie mają żadnego doświadczenia w zarządzaniu, Babaryka takie doświadczenie ma i prawdopodobnie dzięki temu zyskał takie poparcie społeczeństwa – dodaje.
Jeszcze na początku czerwca niezależny portal Nasza Niwa poinformował, że po tamtych internetowych sondażach władze zabroniły mediom przeprowadzenia ankietowania ludzi na swoich witrynach, teraz grożą za to wysokie kary grzywny. Odkąd 29 maja funkcjonariusze OMONu aresztowali popularnego blogera Siarheja Cichanouskiego, Babaryka znalazł się w centrum wszystkich białoruskich mediów. Również tych rządowych, za pośrednictwem których Aleksandr Łukaszenko oskarżał go o powiązania z „rosyjskimi oligarchami", nie wymieniając nazwisk. – Władzy w tym kraju oni nie dostaną – grzmiał.