Prokurator generalny Białorusi Andrej Szwed przedstawił pierwsze wyniki trwającego od początku kwietnia śledztwa w ramach sprawy karnej dotyczącej „ludobójstwa narodu białoruskiego". Poinformował też o setkach nieznanych dotychczas miejsc „masowej zagłady Białorusinów". Następnie wskazał winnych.

– Mamy informacje o jeszcze żyjących przestępcach nazistowskich, którzy uczestniczyli w działalności batalionów karnych. W pierwszej kolejności litewskich batalionów SS i Armii Krajowej – mówił Szwed, cytowany przez rządową agencję Biełta. Zapowiedział, że organy ścigania mają przeprowadzić „działania śledcze" z weteranami AK i że Mińsk skieruje odpowiedni wniosek w tej sprawie również do władz w Warszawie. Co więcej, stwierdził, że już w najbliższym czasie Prokuratura Generalna przedstawi trybunałowi międzynarodowemu (nie sprecyzował jakiemu) dowody i rozpocznie procedurę międzynarodowego „uznania ludobójstwa narodu białoruskiego".

W komunikacie rządowej agencji Biełta Szwed opowiedział o ekshumacjach w znalezionym niedawno miejscu masowego mordu pod Łahojskiem w obwodzie mińskim. Opowiadał o matkach trzymających na rękach dzieci z przestrzelonymi głowami, o zamordowanych tam staruszkach. Agencja opublikowała nawet zdjęcia znalezionych tam zwłok, ale nie sprecyzowała, kto dokładnie był ofiarą i sprawcą tej zbrodni. Jednak już w następnym akapicie tego samego komunikatu główny białoruski prokurator oskarżał o ludobójstwo Armię Krajową i zaliczał ją do formacji nazistowskich.

– Ekshumacja pod Łahojskiem dotyczyła rozstrzelanych tam przez Niemców w 1941 roku mieszkańców pochodzenia żydowskiego. Takie wrzucanie do jednego worka niezwiązanych ze sobą wydarzeń historycznych kompromituje rządowe media, ale też białoruskich urzędników – mówi „Rzeczpospolitej" Ihar Melnikau, znany białoruski historyk.

Działacze prześladowanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) obawiają się, że na celowniku dyktatury mogą się znaleźć nieliczni żyjący tam weterani AK. Czołowi działacze ZPB (m.in. Andrzej Poczobut i Andżelika Borys) wciąż są w więzieniu. – Mamy do czynienia z kolejną odsłoną wojny dezinformacyjnej, którą prowadzi reżim Aleksandra Łukaszenki. Oskarżenia pod adresem Armii Krajowej są skandaliczne. Nie akceptujemy działań wymierzonych w mniejszość polską na Białorusi – komentuje dla „Rzeczpospolitej" szef KPRM Michał Dworczyk.