Rusłan Szoszyn: „Starszy brat” uspokaja młodszego

Wygląda na to, że od ponad pół roku Władimir Putin wciela się w rolę psychoterapeuty Aleksandra Łukaszenki.

Aktualizacja: 29.05.2021 11:38 Publikacja: 29.05.2021 11:29

Rusłan Szoszyn: „Starszy brat” uspokaja młodszego

Foto: PAP/EPA

- Jeżeli dojdzie do szubienicy, to niech na niej wiszą wszyscy – grzmiał jeden z piratów podczas kłótni z drugim za zamkniętymi drzwiami. Tuż po tym nastąpił przerażający wybuch przekleństw, stół i krzesło runęły, polała się krew. To fragment powieści „Wyspa skarbów” szkockiego XIX-wiecznego pisarza Roberta Louisa Stevensona. Nie wiemy, co się działo w piątek za zamkniętymi drzwiami podczas trwającego do późnego wieczora spotkania Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Ale tak samo jak ten ukrywający się przed resztą świata pirat, białoruski dyktator za wszelką cenę próbuje wciągnąć do bagna swoich kłopotów „starszego brata”, za którego uważa przywódcę Rosji.

Nie przez przypadek podczas krótkich wypowiedzi, które trafiły do mediów, Łukaszenko kilkanaście razy wobec swojego rozmówcy użył zaimku „my”. Doskonale zdaje sprawę z tego, że to Rosja jest dla niego dzisiaj ostatnią deską ratunku.

Zdając Putinowi relację z zaostrzenia swoich stosunków z Zachodem przedstawia to jako „sytuację na froncie”. Sugeruje, że dzisiejsze kłopoty Białorusi to tak naprawdę część kłopotów na zachodnim froncie Rosji.

Urzędujący od 1994 roku przywódca bardzo się emocjonował, przekonywał Putina, że „tamci” (mając na myśli przywódców zachodnich), to źli ludzie, zdradliwi. I nawet zabrał ze sobą grubą teczkę „dowodów”, które miał pokazać Putinowi już za zamkniętymi drzwiami.

Rosyjski prezydent zachowywał się zaś bardzo spokojnie, uśmiechał się, przytakiwał i mówił to, co Łukaszenką chciał słyszeć. Odnotował postępy w procesie „budowania Państwa Związkowego”, ale uspokajał, że robić to trzeba „bez pośpiechu”.

Od miesięcy wciela się w rolę głównego psychoterapeuty białoruskiego dyktatora. Wygląda na to, że nie chce, by wykonywał nieprzemyślane ruchy, by nagle skręcił nie w tę uliczkę. Zbyt wiele lat spędzili za sobą, zbyt wiele wie Łukaszenko, zanurzony po uszy w rosyjskiej rzeczywistości. Putin więc próbuje utrwalić w nim przekonanie, że ma za plecami mocnego obrońcę i że Białoruś znajduje się właśnie za tą „czerwoną linią”, której nie przekroczy „wrogi Zachód”. Zaprosił więc przyjaciela do wspólnego wypoczynku, a nawet do kąpieli w Morzu Czarnym. Dużych  pieniędzy nie dostanie, zrelaksuje się i z poczuciem całkowitej bezkarności i nieograniczonej władzy wróci do Mińska. Wsadzi za kraty wszystko, co się rusza i będzie zamykał ambasady w kolejnych państwach Zachodu. Zmusiłby zapewne do lądowania kolejny samolot z jakimś białoruskim opozycjonistą na pokładzie, ale nikt już nad nim nie lata. A gdy Unia Europejska nałoży dotkliwe sankcje gospodarcze, poza „głęboką integracją” z Rosją Łukaszence nie pozostanie już nic. Chyba, że setki tysięcy Białorusinów wrócą na ulice i białoruski dyktator, jak ten pirat w powieści Stevensona, pociągnie za gospodarza Kremla. W końcu wielkie przemiany na Wschodzie zawsze były zaskoczeniem dla Zachodu. 

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782