Co roku w Polsce tonie około pół tysiąca osób. Najwięcej w sezonie letnim. - Najczęściej dotyczy to mężczyzn, którym włącza się po alkoholu syndrom nieśmiertelności - mówi w rozmowie z Onetem Apoloniusz Kurylczyk, ratownik wodny, który swoją pracę rozpoczął w latach 90.

- Ogólnopolsko ten problem nie istnieje właściwie. Przecież to "tylko trzy miesiące w roku, a na drogach ginie więcej ludzi". Ale przecież chociażby w Zachodniopomorskiem są miesiące, kiedy tonęło więcej osób, niż ginęło na drogach. W kwestii ratownictwa wodnego dalej jesteśmy w latach 80. i 90. ubiegłego stulecia - tłumacz.

Czytaj także: Nad wodą: uważaj na siebie, najbliższych i innych

- Zawsze w głowie pojawia się myśl, że można było zrobić coś więcej. Nawet jeśli zrobiło się wszystko. Człowiek analizuje, wraca do tych wydarzeń. To niesamowicie trudny temat do przepracowania. Jeszcze trudniejszy, jeśli przegrało się walkę o życie dziecka.

Czytaj rozmowę na onet.pl