Czeski Bank Narodowy (CNB) utrzymał w środę stopy procentowe na niezmienionym poziomie, podobnie jak dzień wcześniej Narodowy Bank Węgier (MNB). Na rynkach finansowych wyraźne są jednak oczekiwania, że prędzej czy później obie instytucje pójdą w ślady Europejskiego Banku Centralnego, który dwa tygodnie temu zdecydował się na poluzowanie polityki pieniężnej.
W Czechach i na Węgrzech, podobnie jak w Polsce, argumentem przeciwko łagodzeniu polityki pieniężnej jest obecnie inflacja na poziomie bliskim 3 proc. rocznie. Z drugiej strony w całym regionie zaczynają się uwidaczniać skutki spowolnienia w strefie euro, szczególnie zaś w Niemczech, z których gospodarką wszystkie kraje Grupy Wyszehradzkiej są silnie powiązane.
O ile nad Balatonem inflacja zdaje się hamować, o tyle nad Wisłą i Wełtawą przyspiesza. W związku z tym w środę dwóch z siedmiu członków Rady CNB głosowało za podwyżką stóp procentowych. Na taki ruch od sierpnia ub.r. praska instytucja zdecydowała się już osiem razy, po raz ostatni w maju br. W rezultacie główna stopa procentowa w Czechach, która przed cyklem podwyżek wynosiła 0,05 proc., doszła do 2 proc.
– Słabość korony, która od początku lipca straciła wobec euro 1,5 proc., mogła zwiększyć obawy dotyczące inflacji. Rada CNB tłumi więc oczekiwania na rychłe poluzowanie polityki pieniężnej – powiedział Jason Tuvey, ekonomista z firmy analitycznej Capital Economics. Gubernator CNB Jiri Rusnok zapewniał po środowym posiedzeniu Rady, że dyskusja dotyczyła tego, czy stopy podnosić czy utrzymywać bez zmian, nie było natomiast mowy o ich obniżkach.
Zdaniem Tuveya pogarszająca się koniunktura skłoni jednak CNB do poluzowania polityki pieniężnej w połowie 2020 r. Tym bardziej że łagodzenie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny może, tak jak w przeszłości, doprowadzić do aprecjacji korony.