Polskie banki pracują nad wprowadzeniem do oferty kredytów mieszkaniowych, w których zdolność kredytowa klienta uwzględniałaby oczekiwane przychody z najmu nabywanych lokali.
– Zdolność kredytowa klientów mających dwa–trzy mieszkania jest już mocno ograniczona, więc uwzględnianie dochodów z najmu pozwoliłoby im na zaciągnięcie hipotek na kolejne. To pozwoliłoby na finansowanie i napędzenie rynku mieszkaniowego – mówi Jacek Furga, prezes Centrum AMRON przy Związku Banków Polskich.
Prace są na wstępnym etapie, we wtorek ma się odbyć spotkanie banków. Zanim hipoteki te trafią na rynek, trzeba przekonać Komisję Nadzoru Finansowego. Ze stanowiska Urzędu KNF (UKNF), które otrzymała „Rzeczpospolita", wynika jednak, że może to być trudne. Problemem jest to, że AMRON dopiero od dwóch lat gromadzi niezbędne do oceny zdolności klienta dane rynkowe, takie jak stawki czynszów czy liczba pustostanów.
– Włączenie takich kredytów do oferty banków w oparciu o informacje z baz danych na obecnym etapie rozpoznania rynku należy uznać za przedwczesne. Konieczne są głębsze analizy w oparciu o odpowiedni zasób danych obejmujący dłuższy okres i obszary rynku – argumentuje UKNF. Podkreśla, że budowa modeli długookresowej rentowności najmu na podstawie danych z krótkiego okresu jest nieuzasadniona i ryzykowna. Zastrzega przy tym, że znaczna część rynku najmu nieruchomości może funkcjonować w szarej strefie, co utrudnia jego analizę.
Największym ryzykiem dla spłacalności takich kredytów, a więc dla wyników banków, byłby spadek cen najmu poniżej poziomu założonego w biznesplanie inwestora mieszkaniowego. Bankowcy odpowiadają, że rynek mieszkań, w tym na wynajem, nadal jest nienasycony. – Ten biznes jest bezpieczny, bo wprowadzono by dodatkowe zabezpieczenia – przekonuje Furga. Jednym z nich byłby wyższy wkład własny, sięgający co najmniej 40 proc. ceny zakupu lokalu w porównaniu z 20 proc. w typowych hipotekach. – Dotychczas spadki cen mieszkań nie przekładały się bezpośrednio na rynek najmu. Wciąż jest spory niedobór mieszkań na wynajem i nie dochodziło do spadku czynszów – mówi Furga.