WIG-banki jest już blisko poziomów sprzed pandemii. I to mimo że stopa referencyjna NBP, decydująca dla rentowności banków, nadal wynosi 0,1 proc. w porównaniu z 1,5 proc. sprzed pandemii, a Komisja Nadzoru Finansowego wciąż wstrzymuje wypłaty dywidend.
– Wyceny banków w październiku były tak zdołowane, że oczekiwałem odbicia, i tak się stało. Jednak teraz dla inwestorów bardzo trudny moment. Lubią ekstrapolować trendy, ale uważam, że rynek mocno wycenia już sporą poprawę wyników banków w przyszłości, i zakładam, że stopa zwrotu z akcji banków z GPW nie będzie w długim terminie tak atrakcyjna jak ostatnio – mówi Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI. Od dołka z końca października (to był najniższy poziom tego indeksu od ponad dekady) WIG-banki zyskał już nieco ponad 100 proc.
– Rynek oczekiwał wcześniej, że wychodzenie z pandemii potrwa dłużej, a oprócz niskich stóp na wynikach odbijać się będą wysokie rezerwy. Wyniki w I kwartale pokazały, że banki, nie tylko w Polsce, zawiązały nadmierne rezerwy na pandemię w 2020 r. Teraz banki rozwiązywały część rezerw, co częściowo zneutralizowało ubytek wyniku z odsetek. To jednak nie będzie trwać w nieskończoność, poziomy rezerw w I półroczu będą dużo niższe niż w I półroczu 2020 r. i nieco wyższe niż w I półroczu 2019 r. Jednak w kolejnych kwartałach aż tak dużego wsparcia zysków dzięki zmniejszaniu rezerw nie będzie – dodaje Bursa.
Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM, ocenia, że rynki dyskontują ożywienie w gospodarce i związane z tym niższe niż pierwotnie prognozowano odpisy. – Podwyżki stóp jeszcze bym nie dyskontował, bo jej najprawdopodobniej nie będzie w najbliższym czasie, a przynajmniej takiej zauważalnej. Jeśli już będzie, to w takiej wysokości, że stłamsi wzrost gospodarczy, bo banki centralne staną przed wyborem: dopuścić do wysokiej inflacji czy próbować ją zdusić. Oba wybory bolesne dla gospodarek. Na razie banki, podobnie jak reszta spółek, które zostały silnie dotknięte pandemią, odreagowują, i to dosyć mocno. Wydaje mi się, że paliwo do tego wzrostu w postaci nowych środków trafiających na giełdy powoli się wyczerpuje – diagnozuje.