Kierująca badaniami dr Annemieke Milks z Instytutu Archeologii University College London w rozmowie z serwisem rp.pl przypomina, że pierwotnie panowało przekonanie, iż neandertalczycy byli bardzo ograniczeni i posługiwali się włóczniami jedynie do dźgania zwierzyny.
- Jeśli – jak się okazuje - byli w stanie ciskać dzidy i polować ze średniego dystansu, to zapewniało im większe bezpieczeństwo i otwierało pole do szerszego zakresu strategii łowieckich – podkreśla dr Milks.
Naukowcy przyjrzeli się uważnie drewnianym włóczniom, które zostały wydobyte w latach 90. XX wieku w Schöningen w Niemczech. Chodzi o broń wykonaną blisko 300 tys. lat temu ze świerku. Badacze postanowili przetestować jej działanie, więc stworzone repliki oddali do testów sportowcom, którzy mieli za zadanie miotać nimi do celu.
Według dr Milks, choć współcześni oszczepnicy nie są wprawdzie idealnym odpowiednikiem neandertalczyków, to i tak radzili sobie w czasie testów lepiej niż kompletni dyletanci.
Testy obaliły powszechny dotąd pogląd, że włócznie o masie 760-800 g są zbyt ciężkie, by miotać je wystarczająco szybko i celnie, a więc by stanowiły skuteczną broń średniego zasięgu.