Nizinkiewicz: Prezes Kaczyński traci kontrolę nad państwem

Każda władza przeprowadza najtrudniejsze zmiany w pierwszym roku rządów, licząc, że przed kolejnymi wyborami społeczeństwo zapomni o niepopularnych decyzjach. Teraz PiS liczy na zbiorową demencję Polaków.

Aktualizacja: 27.10.2020 19:08 Publikacja: 26.10.2020 19:31

Nizinkiewicz: Prezes Kaczyński traci kontrolę nad państwem

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Trybunał Konstytucyjny, w którym zasiadają byli politycy PiS, postrzegany jest jako organ działający pod dyktando partii. Decyzja TK ws. aborcji automatycznie idzie więc na konto partii Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie jak wojna ideologiczna z LGBT.

Jeszcze kilka tygodni temu Michał Moskal, przewodniczący Forum Młodych PiS, chciał zwrócić partię ku centrum, żeby zagwarantować Zjednoczonej Prawicy utrzymanie władzy w 2023 r. Rozpętując wojnę kulturową, PiS odcina się od elektoratu umiarkowanego i zraża do siebie nowych wyborców, aktywizując Polaków, którzy nie mieli powodów, żeby brać udział w głosowaniu. Teraz będą się sprzeciwiać opresyjności władzy. Bo o ile większość może być przeciwna aborcji na życzenie, o tyle już zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci z wadami genetycznymi skazującymi je na śmierć może być postrzegane jako barbarzyństwo władzy. Dla rodzica wystarczającym wstrząsem jest informacja, że płód ma genetyczne wady uniemożliwiające mu życie. Aborcja jest traumą. A teraz władza chce jeszcze zakazać aborcji matkom i tak skrzywdzonym przez los. Fundowane kobietom okrucieństwo wzbudza odruch sprzeciwu wobec PiS.

Jarosław Kaczyński, zamknięty w swojej willi i chroniony przez mundurowych niczym dygnitarze w czasach PRL, sprawia wrażenie odklejonego od nastrojów społecznych. A kwestia aborcji jest jednym z kamyczków, które mogą się przerodzić w lawinę uderzającą we władzę.

Konflikt wokół aborcji PiS będzie chciało złagodzić. To partia Jarosława Kaczyńskiego ma wyjść na dobrego cara, a TK na złych bojarów. Jednak problemy władzy, której brakuje już nie tylko pokory, ale i empatii, kumulują się.

Zaniedbań i złych decyzji rządu ws. pandemii nie da się zrzucić na opozycję, media i lekarzy, mimo usilnych starań TVP. Jeśli idziemy w stronę kolejnego lockdownu, to Polacy powinni być ostrzeżeni wystarczająco wcześnie. Branża gastronomiczna została przez władzę potraktowana fatalnie, gdy jednego dnia ogłoszono decyzję o zamknięciu barów i restauracji, a drugiego miała być ona wdrożona przez restauratorów. Wcześniej branża fitness i ludzie kultury odczuli również brak empatii władzy. Nauczyciele żyją w niepewności. Rodzice uczniów w jeszcze większej. Sanepid działa tylko teoretycznie. Podobnie zaraz będzie z ochroną zdrowia.

Władzy przybywa problemów. Minister edukacji Przemysław Czarnek chce w szkołach lepić nowego, lepszego Polaka i idzie na kolejną wojnę z LGBT. Rolnicy buntują się przeciwko „piątce dla zwierząt". Nawet Solidarność jest w konflikcie z rządem i wychodzi z Rady Dialogu Społecznego.

Kaczyński stracił zdolność rządzenia przez konflikt. Sondaże PiS są coraz gorsze. Nawet wymiana premiera nie pomogłaby PiS, a w partii jest już brany pod uwagę ten scenariusz. Polacy nie kupią nowego marionetkowego premiera, więc Kaczyński sam musiałby nim zostać. A tego nie chce.

Symboliczna przegrana Moskala z Czarnkiem może zwiastować erozję władzy.

Jeśli nie uda się ugasić kolejnych ognisk konfliktu, może dojść do kryterium ulicznego. A strach PiS jest równie widoczny jak determinacja protestujących.

Trybunał Konstytucyjny, w którym zasiadają byli politycy PiS, postrzegany jest jako organ działający pod dyktando partii. Decyzja TK ws. aborcji automatycznie idzie więc na konto partii Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie jak wojna ideologiczna z LGBT.

Jeszcze kilka tygodni temu Michał Moskal, przewodniczący Forum Młodych PiS, chciał zwrócić partię ku centrum, żeby zagwarantować Zjednoczonej Prawicy utrzymanie władzy w 2023 r. Rozpętując wojnę kulturową, PiS odcina się od elektoratu umiarkowanego i zraża do siebie nowych wyborców, aktywizując Polaków, którzy nie mieli powodów, żeby brać udział w głosowaniu. Teraz będą się sprzeciwiać opresyjności władzy. Bo o ile większość może być przeciwna aborcji na życzenie, o tyle już zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci z wadami genetycznymi skazującymi je na śmierć może być postrzegane jako barbarzyństwo władzy. Dla rodzica wystarczającym wstrząsem jest informacja, że płód ma genetyczne wady uniemożliwiające mu życie. Aborcja jest traumą. A teraz władza chce jeszcze zakazać aborcji matkom i tak skrzywdzonym przez los. Fundowane kobietom okrucieństwo wzbudza odruch sprzeciwu wobec PiS.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli