Platforma Obywatelska wystartuje jako dominująca siła Koalicji Obywatelskiej – bez PSL i SLD. O ile jednak osobność PSL nie jest dla niej problemem, o tyle budowa lewicowej koalicji przez Sojusz, może być zagrożeniem. Bo jeśli lewicy uda się w końcu znaleźć formułę startu i zrobić dobrą kampanię, to do SLD mogą wrócić głosy wielkomiejskiego elektoratu, który uwiedziony niegdysiejszą polityką miłości przepłynął kiedyś do Platformy.
Napięcie w relacjach PO–SLD zaczęło się jeszcze przed decyzją o wyrzuceniu Włodzimierza Czarzastego z list KO. Końcówka kampanii do Parlamentu Europejskiego była już bardzo ciężka. Patrzenie sobie na ręce, walka o czas w mediach, występy na spotkaniach i konwencjach – wszystko to stawało się kością niezgody. Do tego walka z kandydaturami zgłaszanymi przez Sojusz na listy do Sejmu i dzielenie kandydatów przez Grzegorza Schetynę na takich, co się nadają i co się nie nadają. Nic dziwnego, że rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska oświadczyła na portalu Krytyki Politycznej: „Mam dość Platformy Obywatelskiej".