Dąbrowska: Ciężkie rozstania i nowe związki w drodze do PE

Koalicja Europejska chce sięgać od lewa do prawa. Nie wiadomo jednak, czy partie, które ją tworzą, przetrwają ten eksperyment, zachowując tożsamość.

Aktualizacja: 19.02.2019 16:59 Publikacja: 18.02.2019 19:20

Dąbrowska: Ciężkie rozstania i nowe związki w drodze do PE

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Koalicja Europejska, wzbogacona o PSL, jest wyborczym prototypem na użytek startu do Parlamentu Europejskiego. Jeśli się sprawdzi, ulepszoną wersję 2.0 jej uczestnicy przedstawią we wrześniu, przed głosowaniem krajowym.

Może gdyby nie ujawnienie targów o „jedynkę" między Wiosną a Razem, poparcie dla idei przystąpienia SLD do KE byłoby mniejsze wśród jej terenowych organizacji. Kiedy jednak się okazało, że wśród emblematycznych ideowców występuje targowanie się o miejsca, Sojusz odrzucił kompleksy pragmatyzmu i rzucił się w objęcia PO. Zachowanie lewicowej konkurencji tylko mu w tym pomogło. Nie wszyscy byli zadowoleni. „Tłumaczenie, że musimy bronić demokracji, jest denne. Nie jestem zwolenniczką rządu PiS, ale jeśli demokracja jest teraz zagrożona, to za PO była bardziej. Pierwszy raz nie mogę głosować na moje SLD. Smutne" – napisała na TT jedna z młodych działaczek Sojuszu, ale był to głos dość odosobniony.

Włodzimierz Czarzasty miał prosty wybór: albo prawie całe SLD pójdzie w Koalicji Europejskiej, albo pójdzie tam połowa SLD – bez niego. A na to pozwolić sobie nie mógł, choć spotkanie oko w oko z Leszkiem Millerem na jednej liście nie jest dla przewodniczącego Sojuszu najmilszym z doznań.

W PSL już analizowane są „jedynki" i „dwójki" dla stronnictwa, które można uzyskać od PO: Jarosław Kalinowski ma uzyskać „jedynkę" na Mazowszu, a Adam Jarubas „dwójkę" w Kieleckiem, zaraz za Różą Thun. Co jeszcze uda się wytargować? Negocjacje w toku, a partnerów sporo: Włodzimierz Cimoszewicz z „jedynką" w Warszawie traktowany jest np. jako polityk SLD, choć – jak nieoficjalnie podkreślają ludzie z Sojuszu – już od dawna nic wspólnego z partią nie ma, a do Senatu poparła go PO.

Schetyna uzyskał to, czego chciał najbardziej: efekt przyrastania nowych sojuszników. Zieloni, choć to sondażowo nieduża siła, przypieczętowali sprawę po lewej stronie. Ale nawet oni nie uniknęli krytyki płynącej z własnych szeregów i ze środowisk obrońców praw zwierząt i ekologów, a także ogłaszanych w mediach społecznościowych odejść z partii.

Zieloni nie pójdą więc z powstającą pod auspicjami Razem małą listą koalicyjną lewicy, co wobec lewicowej mizerii jest dla tego pomysłu poważnym ciosem. Razem będzie miało zresztą poważne problemy organizacyjne, w niektórych bowiem okręgach stan liczebny partii został poważnie nadszarpnięty. We Wrocławiu po rezygnacji Agnieszki Dziemianowicz-Bąk odeszło blisko 30 aktywistów. „Przyczyną odejścia jest brak zgody na przyjętą przez partię strategię polityczną" – napisał jeden z wrocławskich działaczy. Wiosna okopała się na pozycjach, przyjmuje chętnie uciekinierów z Razem, a Robert Biedroń jeździ po Polsce i prowadzi regularną kampanię wyborczą. Głównym celem nowej partii jest podtrzymanie zainteresowania mediów i wyborców, które po konwencji zapewniło mu 16–14 procent.

To właśnie to utwierdziło Biedronia w strategii unikania nie tylko koalicji, ale nawet wspólnych list z jakimikolwiek wyodrębnionymi środowiskami, które posiadałyby swój szyld polityczny czy, nie daj Boże, logo. Jest to zresztą strategia zastosowana po raz pierwszy przez Razem, która używała jej aż do ostatnich, przegranych wyborów samorządowych.

Koalicja Europejska, wzbogacona o PSL, jest wyborczym prototypem na użytek startu do Parlamentu Europejskiego. Jeśli się sprawdzi, ulepszoną wersję 2.0 jej uczestnicy przedstawią we wrześniu, przed głosowaniem krajowym.

Może gdyby nie ujawnienie targów o „jedynkę" między Wiosną a Razem, poparcie dla idei przystąpienia SLD do KE byłoby mniejsze wśród jej terenowych organizacji. Kiedy jednak się okazało, że wśród emblematycznych ideowców występuje targowanie się o miejsca, Sojusz odrzucił kompleksy pragmatyzmu i rzucił się w objęcia PO. Zachowanie lewicowej konkurencji tylko mu w tym pomogło. Nie wszyscy byli zadowoleni. „Tłumaczenie, że musimy bronić demokracji, jest denne. Nie jestem zwolenniczką rządu PiS, ale jeśli demokracja jest teraz zagrożona, to za PO była bardziej. Pierwszy raz nie mogę głosować na moje SLD. Smutne" – napisała na TT jedna z młodych działaczek Sojuszu, ale był to głos dość odosobniony.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem