Koniec ISIS to nie koniec dżihadu

Samozwańczy kalifat praktycznie nie istnieje, co nie oznacza, że wraz z jego bliską likwidacją zniknie zagrożenie terroryzmem. Morderstwo w Maroku jest tego dowodem, podobnie jak zamach na jarmarku świątecznym w Strasburgu.

Aktualizacja: 01.01.2019 15:34 Publikacja: 01.01.2019 15:22

Koniec ISIS to nie koniec dżihadu

Foto: AFP

Od kilku lat maleje na świecie  liczba ataków w wykonaniu terrorystów samozwańczego Państwa Islamskiego (ISIS, Daesh). Nie znaczy to, że świat jest bezpieczny, czego dowodem tragiczny los dwóch Szwedek zamordowanych bestialsko w Maroku. Atak tak zwanych samotnych wilków, inspirowanych przez zwolenników samozwańczego kalifatu, nie był pierwszym takim atakiem, ani zapewne ostatnim.

Jürgen Stock, sekretarz generalny Interpolu ostrzega, że światu, a zwłaszcza Europie, grozi druga fala terroryzmu - ISIS 2.0 - ze strony radykalnych organizacji islamskich  czy indywidualnych terrorystów. Tym bardziej, że samozwańczy kalifat w Syrii i Iraku nie został jeszcze ostatecznie rozgromiony i, jak się ocenia, w obu tych krajach znajduje się nadal 10-15 tys. bojowników. ISIS ma także nadal licznych zwolenników na świecie. Nikt nie jest też w stanie zagwarantować, że ISIS się nie odrodzi w tej czy innej formie. Jeżeli nie w Syrii, to w innym miejscu regionu Bliskiego Wschodu czy północnej Afryki.

W regionie tym toczą się równolegle trzy wojny, a cztery państwa scharakteryzować można jako upadłe, poczynając od Syrii, poprzez Irak i Jemen, aż po Libię. Podobnie jest z Afganistanem, w którym USA prowadzą najdłuższą wojnę w swej historii i gdzie talibowie, zwolennicy Al Kaidy oraz szereg związanych z nimi grup kontroluje ponad połowę powierzchni kraju likwidując rocznie tysiące żołnierzy armii rządowej. Z talibami Amerykanie próbują się porozumieć, jak na razie bezskutecznie. Za informacje prowadzące do ujęcia Sirajuddina Haqqaniego, przywódcy tzw. sieci Haqqani, jednej z grup związanych w przeszłości z talibami, Waszyngton wyznaczył nagrodę w wysokości 5 mln dol.

Oznacza to, że rozbicie ISIS w Syrii i Iraku nie oznacza bynajmniej końca walki z dżihadystowskim terroryzmem.

W tym kontekście zaskakująca jest zapowiedź Donalda Trumpa o wycofaniu dwóch tysięcy amerykańskich żołnierzy sił elitarnych z Syrii, gdzie wspólnie z bojownikami syryjskich Kurdów zwalczali ISIS. Niezrozumiały dla wielu wojskowych NATO oraz cywilnych analityków, jest także zamiar zmniejszenia o połowę 14-tysięcznego kontyngentu amerykańskich sił w Afganistanie, prawdziwej kolebce dżihadyzmu, którego jedną z postaci był właśnie samozwańczy kalifat Al-Bahgdadiego ze stolicami w Rakce i Mosulu.

W kręgach prawicowych publicystów w USA pojawiła się teza, że zamierzenia Trumpa mają głęboki sens, gdyż ISIS nie jest już obecnie zasadniczym zagrożeniem dla Ameryki, lecz przede wszystkim dla Turcji i Rosji. W pierwszym z tych krajów dżihadyści dokonali wielu krwawych zamachów terrorystycznych.

Z kolei rezurekcja dżihadyzmu w państwach Azji Środkowej, takich jak Uzbekistan czy Tadżykistan, przelać się może do Rosji, zwłaszcza na Kaukaz, co dla Kremla byłoby jednym z najgorszych scenariuszy. Tym bardziej groźny,. jeżeli przypomnieć, że tysiące bojowników ISIS miało rosyjskie paszporty. Wielu z nich zginęło a czeczeński dyktator Ramzan Kadyrow sprowadza dzieci zabitych bojowników do Czeczenii. W Syrii i Iraku ma ich być jeszcze ponad dwa tysiące, co daje pojęcie o liczbie rosyjskich bojowników dżihadu.

W Europie trwa polowanie na bojowników samozwańczego kalifatu, których tysiące powróciło już i nadal wraca do domu z dżihadu. Jednym z nich jest Thomas K., czyli Tomasz K., urodzony w Polsce obywatel Niemiec zaaresztowany przez Amerykanów bojownik talibów, który został właśnie skazany na sześć lat więzienia za udział w ostrzelaniu sił rządowych w Afganistanie. Na wyrok czeka narzeczona bojownika ISIS,  Niemka Jennifer W., za udział w zamordowaniu 5-letniej dziewczynki w Mosulu. Takich procesów jest w europejskich sądach coraz więcej, w miarę jak przybywa wracających do domu dżihadystów. Jeszcze dwa lata temu traktowano ich w Europie niemal jak  powracających z zagranicznych wojaży turystów - o ile nie było dowodów na ich działalność terrorystyczną, czy bezpośredni udział walkach po stronie ISIS. To się jednak zmieniło. W wielu krajach znowelizowano prawo, co umożliwia skazywanie osób nawet za usiłowanie dostania się w szeregi ISIS.

Dzisiaj 194 państw Interpolu  wymienia wszelkie dostępne informacje na temat bojowników ISIS i ich zwolenników. Nikt nie jest jednak w stanie zapobiec takim morderstwom jak w Maroku.

Od kilku lat maleje na świecie  liczba ataków w wykonaniu terrorystów samozwańczego Państwa Islamskiego (ISIS, Daesh). Nie znaczy to, że świat jest bezpieczny, czego dowodem tragiczny los dwóch Szwedek zamordowanych bestialsko w Maroku. Atak tak zwanych samotnych wilków, inspirowanych przez zwolenników samozwańczego kalifatu, nie był pierwszym takim atakiem, ani zapewne ostatnim.

Jürgen Stock, sekretarz generalny Interpolu ostrzega, że światu, a zwłaszcza Europie, grozi druga fala terroryzmu - ISIS 2.0 - ze strony radykalnych organizacji islamskich  czy indywidualnych terrorystów. Tym bardziej, że samozwańczy kalifat w Syrii i Iraku nie został jeszcze ostatecznie rozgromiony i, jak się ocenia, w obu tych krajach znajduje się nadal 10-15 tys. bojowników. ISIS ma także nadal licznych zwolenników na świecie. Nikt nie jest też w stanie zagwarantować, że ISIS się nie odrodzi w tej czy innej formie. Jeżeli nie w Syrii, to w innym miejscu regionu Bliskiego Wschodu czy północnej Afryki.

Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny