Można odnieść wrażenie, że Polacy w 1918 roku byli mniej zaskoczeni świeżo odzyskaną niepodległością, niż politycy partii rządzącej tym, że w 2018 roku będziemy obchodzić stulecie tamtych wydarzeń. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, że do rangi centralnego punktu obchodów narodowego święta, przypadającego raz na sto lat, urasta próba cudownego przemienienia przez parlament poniedziałku w niedzielę?
Drugim kluczowym punktem obchodów ma być marsz, w którym uroczyście prezydent Andrzej Duda nie weźmie udziału, bo - jak wynika z wyjaśnień polityków PiS - uczestnicy chcą nieść flagi inne niż biało-czerwone. Co swoją drogą niezbyt dobrze świadczy o sile państwa, które nie jest w stanie skłonić, było nie było, patriotów, do tego, by na ten jeden dzień zrezygnowali z "falangi" tudzież transparentów na temat preferowanych barw Europy - nawet dla przyjemności obcowania z prezydentem.