Dyskusja dotycząca regulacji związanych z e-papierosami w Polsce nabrała tempa, gdy uchwalono dyrektywę europejską, która zobowiązuje państwa UE do wprowadzenia do 2016 r. regulacji związanych z tym produktem i jego szybko rosnącym rynkiem.
W zeszłym tygodniu nad tym problemem debatowała stała podkomisja sejmowa ds. zdrowia publicznego. Dyskusja pokazała, że wpływ e-papierosów na zdrowie nadal pozostaje niewiadomą i wszyscy poruszają się po omacku, zakładając na wszelki wypadek, że mają do czynienia z czymś równie złym jak zwykły papieros. Takie stanowisko przyjmują Ministerstwo Zdrowia i producenci leków nikotynowych.
Nikotyna na lekarstwo
Tymczasem pierwsza światowa konferencja naukowa dotycząca e-papierosów obradowała w czerwcu tego roku właśnie w Polsce. Niestety, zabrakło na niej zarówno posłów, jak i lekarzy oraz dziennikarzy. To także w Polsce od kilku lat na Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach i w Zakładzie Szkodliwości Chemicznych i Toksykologii Genetycznej Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu prowadzone są badania mające określić stopień zagrożenia dla palących oraz ich otoczenia. Mają także porównać konwencjonalne papierosy do papierosów elektronicznych. Znamy już część wyników tych badań.
„Rz" dotarła też do opracowania doktorantek Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, które po raz pierwszy w tej części Europy zbiera wyniki wszystkich badań dostępnych w publikacjach medycznych na całym świecie. Wnioski przemawiają na korzyść e-papierosów, choć nadal jest wiele znaków zapytania.
Spróbujmy uporządkować podstawowe fakty. Tradycyjny papieros składa się z liści tytoniu umieszczonych w bibułce i przeważnie wyposażony jest w filtr. Podczas uprawy tytoniu używanych jest ponad 400 dodatkowych substancji, m.in. nawozów i konserwantów. Dym papierosowy zawiera ponad 4 tys. związków chemicznych, w tym przynajmniej 40 substancji rakotwórczych.